Według gazety, złapano bardzo słabe sygnały, wydawane przez urządzenia znajdujące się w oceanie, prawdopodobnie na głębokości pięciu tysięcy metrów. O lokalizacji czarnych skrzynek "Le Monde" napisał dziś na swojej stronie internetowej. Zaraz potem zdementowało tę informację francuskie Biuro Śledztw i Analiz (BEA), badające przyczyny katastrof lotniczych. - W tej chwili rejestratory parametrów lotu nie zostały jeszcze znalezione - powiedział agencji AFP rzecznik prasowy BEA. Zaznaczył przy tym, że ekipy badawcze uchwyciły różne dźwięki dochodzące z oceanu, ale nie ma żadnej pewności, że należą one do czarnej skrzynki samolotu. - Nie pierwszy raz słyszymy różne sygnały. Wszystkie je musimy zweryfikować - podkreślił rzecznik BEA. W poszukiwaniach czarnych skrzynek airbusa uczestniczy francuski podwodny okręt o napędzie atomowym "Emeraude", dwa holowniki wyposażone w niezwykle czułe sonary, a także okręt badawczy mający na swym pokładzie roboty podwodne. W katastrofie airbusa lecącego z Rio de Janeiro do Paryża zginęło 228 osób. Odnalezienie rejestratorów parametrów lotu i nagrań rozmów pilotów w ostatnich chwilach przed tragedią, czyli tzw. czarnych skrzynek, ma kluczowe znaczenie dla poznania przyczyn tragicznego wypadku. ZOBACZ ARTYKUŁ W "LE MONDE"