Złom z miejsca najtragiczniejszego zamachu w dziejach USA powinien trafiać na specjalne składowisko na jednej z wysp. Agenci federalni sprawdzają tam raz jeszcze, czy wśród poskręcanych belek nie ma ludzkich szczątków. Tymczasem część stali przewieziono na trzy prywatne złomowiska. Materiał ten warty jest około 15 tysięcy dolarów. Teraz ciężarówki z gruzem i złomem mają eskortę policyjną. Burmistrz Nowego Jorku Rudolf Giuliani ocenia, że uprzątnięcie terenu tragedii zajmie ponad rok.