Kradzież oleju opałowego jest obecnie bardziej lukratywna i rozpowszechniona niż metali kolorowych. Wysokie ceny miedzi i ołowiu w zeszłym roku doprowadziły do ogołocenia z blachy miedzianej dachów niektórych kościołów i szkół. W niektórych miastach zginęły rzeźby, a w pomieszczeniach użytku publicznego klamki. Ostatnio jednak złodzieje rozumiejący grę sił rynkowych gustują raczej w paliwach niż w metalach. Jeżdżą mało uczęszczanymi drogami wiejskimi z pustymi zbiornikami, do których przepompowują paliwo z niezabezpieczonych zbiorników trzymanych na zapleczu przez farmerów pozbawionych regularnych dostaw gazu. W hrabstwie Suffolk przez trzy tygodnie odnotowano 36 przypadków kradzieży paliwa. W minionym półroczu towarzystwo ubezpieczeniowe Brytyjskiego Związku Farmerów otrzymało ponad 100 roszczeń o odszkodowanie z powodu kradzieży oleju opałowego, co kosztowało je 50 tys. funtów. Policja zaleca lepsze zabezpieczenie cystern na olej opałowy, z którego w W. Brytanii korzysta ok. 1,5 mln ludzi, głównie zamieszkałych w małych wsiach, których mieszkańcy nie są wyczuleni na ochronę mienia, ponieważ kradzieże są tam rzadkie. O ile przed sześcioma miesiącami olej opałowy dla gospodarstw domowych kosztował 37 pensów za litr, to teraz kosztuje 56 pensów. Wypełnienie średniej wielkości zbiornika o pojemności 800 litrów kosztuje ok. 450 funtów.