Dane z 98,9 proc. obwodów głosowania, podane w poniedziałek rano przez PKW, wskazują, że w wyborach do Parlamentu Europejskiego PO zdobyła 44,39 proc. głosów (25 mandatów), PiS - 27,41 proc. (15 mandatów), SLD-UP - 12,33 proc. (7 mandatów), PSL - 7,03 proc. (3 mandaty). Otwarcie sposób prowadzenia kampanii krytykują były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który dostał się do europarlamentu z Małopolski i poseł Arkadiusz Mularczyk, który - jak wskazują sondażowe wyniki - bez powodzenia ubiegał się o mandat europosła z trzeciego miejsca w Warszawie. "Wynik mógłby być lepszy" Mularczyk w poniedziałek dziennikarzom w Sejmie, że wynik PiS mógłby być lepszy, gdyby była prowadzona inna polityka medialna i gdyby inaczej zostały ułożone listy wyborcze. - Jeżeli osoby, które startują do europarlamentu, jednocześnie zajmują się kampanią medialną całej partii, to jest to - w mojej ocenie - błędna strategia. (...) Należy wyciągnąć wnioski, czy ta kampania była prowadzona w sposób celowy, rozsądny i racjonalny - mówił. Mularczyk dopytywany, czy ma na myśli PiS-owskich spin doktorów Adama Bielana lub Michała Kamińskiego (obaj startowali w eurowyborach) i czy partii nie grozi rozłam odpowiedział, że "nie ma rozłamu", ale "chodzi o wyciągnięcie wniosków, czy takie a nie inne osoby powinny prowadzić politykę medialną w partii". - Popełniono pewne błędy, jeśli chodzi o konstrukcję czy kształt list. (...) Odnoszę wrażenie, że gdyby były inaczej skonstruowane, startowaliby posłowie generalnie ze swoich okręgów, to wynik mógłby być wyższy o kilka procent - dodał. Dyskusja na temat kształtu list trwała w PiS niemal do ostatniej chwili. Ostatecznie zamknięto je 24 kwietnia, na cztery dni przed upływem terminu rejestracji list. Głośne stało się odejście lidera kujawskiego PiS Wojciecha Mojzesowicza, który opuścił szeregi partii w proteście przed umieszczeniem na pierwszym miejscu listy "spadochroniarza" Ryszarda Czarneckiego. Na Mazowszu pierwszy na liście znalazł się również niezwiązany z regionem - Adam Bielan. Również Mularczyk w obecnych wyborach po raz pierwszy musiał wystartować z listy warszawskiej. Hasło do rozliczeń Zbigniew Ziobro, który - według sondaży - wygrał w Krakowie wybory do europarlamentu, powiedział z kolei, że w PiS potrzebna jest refleksja nad komunikacją społeczną, a w konsekwencji być może odsunięcie niektórych osób za nią odpowiedzialnych. - Nie chcę być jednostronny i też trzeba się uderzyć w piersi, być może osoby, które odpowiadają za sferę przekazu, komunikacji po stronie PiS, powinny podjąć pewną refleksję, może odsunąć się, może powinny też być nowe osoby zaangażowane do tej bardzo ważnej sfery działalności w każdej formacji politycznej - powiedział Ziobro w radiowych "Sygnałach Dnia". "Ziobro powinien się uczyć języka" J. Kaczyński poproszony o odniesienie się do wypowiedzi Ziobry podkreślił, że mogą one wynikać z powyborczych emocji spowodowanych tym, że Ziobro popierał osoby, które nie dostały się do europarlamentu. Chodzi prawdopodobnie m.in. właśnie o Mularczyka. Prezes PiS ocenił, że ambicje w takich sytuacjach grają olbrzymią rolę. - Nie wszyscy wytrzymują. W tej chwili odkreślamy to grubą kreską i idziemy do przodu - zaznaczył.