Według opozycyjnego Ruchu na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC) Tsvangirai dysponuje 50,3 proc. poparcia. Tymczasem komisja wyborcza w Harare podała, że kandydat opozycji uzyskał w wyborach z 29 marca prawie 48 proc. głosów, a rządzący od 1980 roku Robert Mugabe - nieco ponad 43 proc. MDC oskarżył władze o rozpętanie kampanii przemocy i zastraszania przed możliwą dogrywką. Ugrupowanie poinformowało, że w ostatnim czasie z ręki prorządowych milicji zginęło ok. 20 członków MDC. Tsvangirai zasugerował, że jego udział w drugiej turze byłby możliwy tylko w wypadku obecności międzynarodowych obserwatorów pod egidą ONZ. Główna grupa obserwatorów w pierwszym terminie pochodziła z krajów sąsiadujących z Zimbabwe. Zgodnie z prawem, gdyby Tsvangirai wycofał się z udziału w dogrywce, zwycięzcą ogłoszony zostałby Mugabe. Druga tura powinna odbyć się w ciągu 21 dni od ogłoszenia wyników. Tydzień temu komisja wyborcza potwierdziła - po ponownym przeliczeniu części głosów - porażkę partii Mugabego w odbywających się równolegle z prezydenckimi wyborach parlamentarnych. Komisja zarządziła przeliczenie po tym, jak partia rządząca oskarżyła część jej składu o przyjęcie łapówek w celu sfałszowania wyników na korzyść opozycji. Zakwestionowano wyniki z 23 okręgów wyborczych. Kilkunastu członków komisji aresztowano.