W oświadczeniu resort podkreślił, że zimbabweńskie zasoby uranu nie były eksploatowane, a samo ministerstwo "nigdy nie wydało licencji żadnej irańskiej firmie". Doniesienia "The Timesa" nazwał "złośliwym i rażącym kłamstwem".Policja w Zimbabwe poinformowała, że poszukuje dwóch brytyjskich dziennikarzy pracujących dla tego dziennika z powodu - jak podkreślono - fałszywych informacji o umowie z Iranem. Jeden z poszukiwanych przybył do Zimbabwe na wybory prezydenckie i parlamentarne, które odbyły się 31 lipca. Za przestępstwo polegające na "publikowaniu nieprawdy" zimbabweńskie prawo medialne przewiduje karę więzienia lub grzywny. Powołując się na zimbabweńskiego wiceministra górnictwa Gifta Chimanikire, "The Times" napisał w sobotę, że po blisko dwuletnich negocjacjach Zimbabwe podpisało pod koniec 2012 roku list intencyjny w sprawie eksportu uranu do Iranu. Miało chodzić o złoża uranu, które znajdują się w granicznym rejonie między Zimbabwe, Zambią i Mozambikiem; ich zasobność oceniano na 45 tys. ton surowca. Jeszcze tego samego dnia minister zdementował te informacje w rozmowie telefonicznej z "Bloombergiem". Takie porozumienie naruszałoby sankcje nałożone przez Zachód na oba kraje. Państwa Zachodu oskarżają Teheran o wzbogacanie uranu z myślą o stworzeniu broni nuklearnej, choć Iran twierdzi, że jego program atomowy ma charakter cywilny. Z kolei Zimbabwe objęte jest sankcjami m.in. za naruszanie praw człowieka.