Organizacje obrony praw człowieka biją na alarm: podczas głosowania dochodziło do poważnych nadużyć, a zwolennicy obecnego prezydenta Roberta Mugabe robili wszystko, by zastraszyć opozycję. W podobnym tonie wypowiadają się też niezależni obserwatorzy z Norwegii: - Przebieg wyborów nie spełnił ogólnie przyjmowanych kryteriów i to w wielu różnych dziedzinach - twierdzi Kare Vollan, szef norweskiej grupy, największej misji obserwatorów wyborów w Zimbabwe. Unia Europejska wycofała swych obserwatorów po tym, jak prezydent Mugabe nie zgodził się na udział w misji przedstawicieli niektórych europejskich państw. 22-letnie rządy Mugabe kompletnie zrujnowały Zimbabwe. Wielu mieszkańców zapragnęło zmienić skorumpowaną władzę i poparło opozycyjnego kandydata Morgana Tsvangirai. Sondaże przedwyborcze wskazywały na zwycięstwo Tsvangirai. Teraz jednak - po zliczeniu większej części głosów (z 82 na 120 okręgów wyborczych) niespodziewanie prowadzi Mugabe.