Sprawa stała się głośna jesienią ubiegłego roku, kiedy grupa alpinistów odnalazła szczątki ludzkie i resztki sprzętu alpinistycznego na alpejskim lodowcu Tre la Tete na wysokości ponad 2,5 tysiąca metrów. Znalezione skrawki konopnego sznura pochodzące z lat 40-50. sugerowały, że szkielet pochodzi sprzed kilkudziesięciu lat. Prowadzący dochodzenie porucznik Jean-Pierre Mirabail z żandarmerii wysokogórskiej w Chamonix odwołał się do pamięci starszych mieszkańców pobliskiej wioski. Okazało się, że niektórzy z nich pamiętają o wyprawie w latach 50. trojga rodzeństwa: dwóch braci i siostry, którzy zginęli w następstwie odpadnięcia od ściany. Ciała dwojga z nich odnaleziono, jednak ślad po jednym z braci zaginął. W ustaleniu nazwiska rodziny pomogła notatka w miejscowej gazecie "Dauphine Libere". Porównanie DNA siostry tragicznie zmarłej trójki alpinistów z odnalezionymi szczątkami dowiodło, że należą one do tej samej rodziny. W ten sposób zagadka sprzed ponad pół wieku została wreszcie rozwikłana.