- O tym, że ofiara została zidentyfikowana, możemy mówić wówczas, gdy mamy stuprocentową pewność co do jej tożsamości. Faktycznie posiadamy listę pasażerów autobusu, a także listę rannych przebywających w szpitalach (...) Jednak jako policja nie możemy po prostu zestawić obu tych list i stwierdzić, że zidentyfikowaliśmy ofiary - wyjaśnił komendant. Według obecnego na konferencji premiera landu Brandenburgia Matthiasa Platzecka do zidentyfikowania niektórych ofiar katastrofy mogą być konieczne badania DNA, na co potrzeba 36 godzin. Ambasador Polski w Berlinie Marek Prawda poinformował, że dwie osoby poszkodowane są nadal w stanie bardzo ciężkim. Stan pozostałych, w tym pięciu przebywających w szpitalu wypadkowym w dzielnicy Marzahn, jest stabilny. Siedem osób z całej grupy poszkodowanych już opuściło Niemcy, a w szpitalach przebywa jeszcze 29. Według ambasadora po niedzielnej katastrofie zgłosiło się wielu Polaków psychologowie, tłumacze, oferując pomoc. - Bardzo dziękujemy - powiedział Prawda. Ambasador z uznaniem mówił o profesjonalizmie niemieckiej akcji ratowniczej i dziękował stronie niemieckiej za okazaną pomoc. W Niemczech przebywają bliscy ofiar i poszkodowanych. Jeżeli wyrażą taką wolę, będą mogły pozostać do czasu wyjaśnienia sytuacji i otrzymają pomoc od ambasady i landu Brandenburgia. Wojewoda zachodniopomorski Marcin Zydorowicz zapowiedział przekazanie pomocy finansowej gminie w Złocieńcu, skąd pochodzili pasażerowie autokaru. Niemiecka prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego zabójstwa przeciwko kobiecie, która prawdopodobnie spowodowała wypadek, tracąc kontrolę nad prowadzonym samochodem osobowym. Według Feueringa 37-letnia kobieta, która została ranna w wypadku, jest w ciężkim stanie.