- Zgadzamy się z Litwą, że takie zachowania Rosji, jakie miało miejsce na Kaukazie, nie może się powtórzyć. Ale pozostaliśmy w głównym nurcie Unii Europejskiej, zgadzając się, że powrót do negocjacji z Rosją jest potrzebny - powiedział dziennikarzom Sikorski po zakończeniu posiedzenia szefów dyplomacji państw UE. Tłumacząc stanowisko Polski, minister podkreślił, że w interesie naszego kraju leży, by Rosja prowadziła relacje z Unią Europejską jako z całością, a nie z poszczególnymi krajami członkowskimi. "Wtedy nasza siła negocjacyjna jest większa" - powiedział. Sikorski wyznał jednak, że kwestia wznawiania rozmów z Rosją była trudnym dylematem. - Zgadzamy się z tym, że Rosja nie wycofała się z Gruzji - bo przecież nie będziemy dyskutować z oczywistościami. Ale pytanie brzmi: czy to oznacza, że mamy na bardzo długo nie mieć porozumienia z Rosją? - pytał retorycznie. - To jest bardzo trudny dylemat. Powinien być rozwiązany w ten sposób, że wracamy do rozmów, ale nawołujemy do tego, co uważamy za stosowne. Uznałem, że to najlepsze, co można w tej chwili osiągnąć - tłumaczył. Sprzeciwu wobec wznawiania negocjacji z Rosją, zawieszonych po wybuchu konfliktu rosyjsko-gruzińskiego, nie ukrywał prezydent Polski Lech Kaczyński. Wydał w tej sprawie 3 listopada wspólną deklarację z prezydentem Litwy Valdasem Adamkusem oraz poparł go na szczycie UE w piątek. Obaj prezydenci wskazywali na nadmierną obecność militarną Rosji w separatystycznych regionach Gruzji. - Gdyby to, co pan prezydent oświadczał z prezydentem Adamkusem, było możliwe do osiągnięcia, to pewnie by to osiągnął - powiedział Sikorski. Przypomniał, że wspólna deklaracja prezydentów Polski i Litwy "nie była uzgadniana z rządem". Także ministrowie Szwecji i Wielkiej Brytanii, na ogół sojusznicy Polski i Litwy w "twardym" podejściu wobec Rosji, wydali w poniedziałek wspólne oświadczenie za kontynuowaniem rozmów. Zadeklarowali w nim, że choć Rosja nie spełniła wszystkich warunków, to "należy z nią rozmawiać", dołączając tym samym do stanowiska większości państw UE. - Intelektualnie i politycznie popieramy ten tekst, nie dołączyliśmy tylko z powodów technicznych - powiedział Sikorski. "Musimy rozmawiać z Rosją, by móc położyć na stole wiele różnych spraw: energię, gospodarkę, prawa człowieka, kulturę" - powiedział jeszcze przed obradami szef brytyjskiej dyplomacji David Miliband. Litwa jako jedyny kraj członkowski pozostała do końca przeciw wznawianiu negocjacji nowej umowy UE-Rosja. Jak relacjonował Sikorski, przedstawiciel tego kraju miał podczas obrad powiedzieć, że "historia przyzna Litwie rację". Z prawnego punktu widzenia negocjacje z Rosją nie były przerwane, a Komisja Europejska nigdy nie była pozbawiona mandatu do ich prowadzenia. Sprzeciw Wilna nie może powstrzymać KE od wyznaczenia nowego spotkania negocjacyjnego. Na nadzwyczajnym szczycie 1 września przywódcy w przyjętych wnioskach ze spotkania nie mówili wprost o zawieszeniu negocjacji. Zadeklarowali, że kolejna sesja negocjacyjna z Rosją odbędzie się dopiero po spełnieniu warunku wycofania się Rosji na pozycje sprzed wybuchu konfliktu w Gruzji. Za tą deklaracją nie poszły jednak żadne akty prawne, po prostu odwołano kolejne robocze spotkanie z Rosją w połowie września. Unijna komisarz ds. stosunków zewnętrznych Benita Ferrero-Waldner oceniła w poniedziałek, że "nadszedł czas na wznowienie negocjacji z Rosją". - Moglibyśmy ogłosić wznowienie rozmów na szczycie w Nicei - dodała Benita Ferrero-Waldner. Jej zdaniem kolejna sesja negocjacyjna mogłaby mieć miejsce nieco później, po 18 listopada, czyli po kolejnej rundzie międzynarodowych rozmów w Genewie na temat przyszłego statusu Abchazji i Osetii Południowej. Zdecydowanie za wznowieniem rozmów, mimo sprzeciwu prezydentów Polski i Litwy, wypowiedzieli się w piątek po szczycie UE w Brukseli prezydent Francji Nicolas Sarkozy i przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso. Sarkozy tłumaczył, że Rosja dotrzymała wszystkich zobowiązań, od których UE uzależniła ich kontynuowanie.