W tym roku w takich okolicznościach poległo już 56 żołnierzy sił międzynarodowych w Afganistanie. Obaj polegli w tym najnowszym incydencie to żołnierze z batalionu Gurków. W zeszłym tygodniu zamachowiec w afgańskim mundurze zastrzelił kaprala brytyjskiej piechoty morskiej i kobietę, również w stopniu kaprala, służącą w pułku wojsk medycznych. W sumie od stycznia Brytyjczycy stracili już w takich atakach 11 zabitych. Bywają one wynikiem - nieraz błahych - sporów osobistych, ale inne są inspirowane, albo wręcz przeprowadzane przez talibów, którzy infiltrują siły rządowe. Były dowódca brytyjskiego kontyngentu, pułkownik Richard Kemp powiedział BBC, że talibowie chcą w ten sposób pokazać Brytyjczykom przed zakończeniem ich misji, kto pozostanie na placu zwycięski. Pułkownik Kemp, który zasiada w rządowym komitecie bezpieczeństwa Cobra, uważa, że takich ataków nie da się do końca wyeliminować. Dowództwo sił NATO w Afganistanie przyznaje, że podważają one zaufanie do lokalnych żołnierzy i policjantów, szkolonych przez wojska sprzymierzone. Sojusz nie ma jednak innej strategii, niż przekazanie Afgańczykom odpowiedzialności za bezpieczeństwo kraju przed zapowiadaną ewakuacją swoich wojsk do końca 2014 roku.