Andriej Purgin potwierdził, że wagony z ciałami pasażerów samolotu pozostają w poniedziałek na stacji kolejowej w Torezie niedaleko miejsca, w którym malezyjska maszyna spadła na ziemię. Terytorium to znajduje się pod kontrolą rebeliantów. - Na razie ciała zmarłych pozostają w wagonach chłodniczych pociągu na stacji Torez. Zostaną odesłane do Charkowa tylko wówczas, gdy na miejsce przybędą eksperci międzynarodowi, przedstawiciele strony holenderskiej i malezyjskiej, albo Czerwonego Krzyża. Mają oni towarzyszyć składowi z ciałami, gotowi jesteśmy dać im oddzielny wagon - powiedział Purgin, cytowany przez agencję Interfax. Według jego relacji eksperci mają przyjechać do Doniecka w poniedziałek. W ocenie Purgina, który znajduje się w tym mieście, przybycie pośredników międzynarodowych komplikuje strona ukraińska. Samolot malezyjskich linii lotniczych rozbił się na wschodniej Ukrainie w czwartek. Zarówno władze Ukrainy jak i przedstawiciele państw zachodnich twierdzą, iż są dowody, że Boeing 777 z prawie 300 osobami na pokładzie mógł być zestrzelony pociskiem rakietowym odpalonym z terenów kontrolowanych przez separatystów i że broń tę - zapewne zestaw rakietowy Buk - separatyści musieli otrzymać z Rosji.