Zebrani żądają, by personel ambasady niezwłocznie opuścił Ukrainę, a Moskwa oficjalnie przyznała, że prowadzi wobec niej wojnę. "Chcemy, by rosyjska ambasada, która jest centrum antyukraińskiej działalności, natychmiast pozostawiła terytorium Ukrainy. Rosja powinna także przyznać, że prowadzi wobec Ukrainy niewypowiedzianą wojnę" - oświadczył jeden z aktywistów, którzy spotkali się z drugim sekretarzem ambasady, Igorem Szpowałem. Demonstranci, którzy zgromadzili się w sobotę przed ambasadą Rosji w Kijowie, rzucali w nią jajkami i farbą, przewracali samochody dyplomatyczne i rzucali świece dymne. Ludzie zablokowali wejście do budynku. Jeden z protestujących zdjął rosyjską flagę, podczas gdy tłum wykrzykiwał: "Faszyści!". Zgromadzeni przewrócili co najmniej siedem samochodów z dyplomatycznymi tablicami rejestracyjnymi, które były zaparkowane przed placówką. Powybijano kilka szyb, rzucano świece dymne. Milicja nie reagowała. "Koniec z mieszaniem się Rosji w sprawy wewnętrzne Ukrainy", "Rosja zabójca", "Kreml, precz z łapami" i "+Nie+ dla negocjacji z Putinem" - głosiły transparenty. W sobotę prorosyjscy separatyści zestrzelili samolot transportowy Ił-76, gdy podchodził do lądowania na lotnisku w Ługańsku na wschodzie Ukrainy. Zginęło 49 lecących nim osób.