Większość krajów zabrania eutanazji na życzenie. W Europie zezwalają na nią Holandia, Belgia i Szwajcaria. I to właśnie szwajcarski Zurych staje się europejską stolicą śmierci. Tam już od 1998 roku działa organizacja Dignitas, z której "usług" korzysta rocznie kilkaset osób z całej Europy. "Żyjmy z godnością, umierajmy z godnością" To hasło przyświeca organizacji Dignitas. Jego założyciel, 73-letni dziś prawnik - Ludwig Minelli - uważa, że każdy ma prawo do godnej śmierci i dlatego pomaga tym, którzy chcą się godnie rozstać z tym światem, bo Dignitas to w języku łacińskim właśnie godność. Oczywiście nic za darmo. Członków stowarzyszenia kosztuje to 700 euro, a pozostałych nawet 5 tysięcy. Chętnych jednak nie brakuje. Najwięcej osób przyjeżdża do Zurychu z Wielkiej Brytanii i Niemiec. Jak wynika z danych organizacji, 2/3 osób, które skorzystały z usług Dignitas, to obcokrajowcy. Spokojne zasypianie Wszystko odbywa się w eleganckim pokoju, w jednej z nowoczesnych dzielnic Zurychu. Najpierw jednak należy odwiedzić lekarza, który wypisuje receptę na środki na epilepsję z dużą zawartością pentobarbitalu sodu. Oprócz mikstury z trucizną samobójca dostaje też środek nasenny i przeciwwymiotny. Mniej więcej po godzinie od wypicia trucizny pacjent spokojnie zasypia i umiera. Ci, którzy nie są w stanie sami wypić trucizny, przyciskają przycisk, i odpowiednia mikstura jest im wstrzykiwana. Minelli wszystko nagrywa, aby udowodnić potem policji, że nikogo nie zmusił do popełnienia samobójstwa. Nie tylko przewlekle chorzy Osoby zgłaszające się do Minellego to przede wszystkim osoby nieuleczanie chore, przeważnie na raka, czy też od wielu lat sparaliżowane. To właśnie takim osobom szwajcarskie prawo zezwala na eutanazję. W historii działalności organizacji zdarzyły się jednak sytuacje kontrowersyjne. W zeszłym roku do Dignitas zgłosiła się 69-letnia Niemka, która okazała kartę zdrowia z rozpoznaniem marskości wątroby. Dokonano eutanazji. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok okazało się, że kobieta była fizycznie zupełnie zdrowa. Cierpiała jedynie na depresję. Jej karta zdrowia, w której zapisano diagnozę o marskości wątroby, została sfałszowana. Lekarz, który pomagał w eutanazji, gdy dowiedział się o zdarzeniu, popełnił samobójstwo. Doktor śmierć W Australii już od kilku lat doktor Philip Nitschke walczy o prawo do godnej śmierci. Założył tam stowarzyszenie Exit, zajmujące się taką samą działalnością co Dignitas. Doktor Nitschke stworzył już kilka klinik eutanazyjnych w całej Australii. Do uśmiercania stosował sterowany komputerowo dozownik z trucizną. Wynalazł też urządzenie w którym zachodzą proste reakcje chemiczne: kwas mrówkowy, ściekając do roztworu kwasu siarkowego, tworzy z nim śmiertelny tlenek węgla, który następnie specjalnymi rurkami doprowadzany jest do nosa. Doktor Nitschke prowadził też specjalne kursy dla tych, którzy nie chcieli już żyć. Uczestnicy dostawali podręczniki i specyfiki konieczne do samobójstwa. Jest on także pomysłodawcą symulatora śmierci. Na specjalnej stronie internetowej każdy mógł przejść po kolei wszystkie kroki związane z popełnieniem samobójstwa. Każdy musiał odpowiedzieć na pytania, mając do wyboru tylko dwie opcje: "tak" lub "nie". Ostatni krok to zgoda na podanie śmiertelnego zastrzyku. Po naciśnięciu przycisku "tak" pojawia się czarny ekran z maleńkim napisem "exit". Śmiercionośna torebka Także w Australii po raz pierwszy została zastosowana tzw. exit bag, torebka zrobiona z grubego, przezroczystego plastiku, zakończona szczelnie przylegającym do szyi kołnierzem. Dzięki temu po jej zawiązaniu pod brodą użytkownik torby przestaje mieć czym oddychać i dusi się. W taki sposób w listopadzie 2002 roku w Szwajcarii umarła przed kamerami telewizji 60-letnia kobieta, która leżała na wózku inwalidzkim i chorowała na depresję. Ukazanie tych scen w telewizji wprowadziło w konsternację Szwajcarów. Asystent, psychiatra, wezwany do sądu tłumaczył, że według niego był to sposób działania jak najbardziej naturalny i normalny. Dodał też, że wcześniej, również przy pomocy plastykowego worka, pomógł on umrzeć pewnemu obsesyjnemu, 45-letniemu neurotykowi. Farmaceuci opracowują śmiercionośne trucizny, naukowcy konstruują maszyny do zabijania, a na całym świecie coraz więcej mniej lub bardziej legalnych klinik oferujących pomoc w samobójstwie. Jak twierdzą ich pomysłodawcy, wszystko po to, by śmiertelnie chory człowiek mógł godnie umrzeć. Jednak żadna z tych organizacji nie pomaga za darmo, a propagatorzy eutanazji na ludzkiej tragedii zbijają fortunę.