Tysiące Palestyńczyków próbowało wcześniej dostać się do szpitala Szifa, by stamtąd odprowadzić zwłoki Rantisiego oraz jego syna i ochroniarza, którzy zginęli razem z nim, na miejsce wiecznego spoczynku. Do pogrzebu ulice Gazy były puste, a sklepy zamknięte na znak żałoby, która ma trwać trzy dni. Na pogrzeb wzywano ludzi przez głośniki, umieszczone na jeżdżących ulicami samochodach. Apelowano też, by nie puszczać dzieci do szkoły. Na Zachodnim Brzegu władze palestyńskie zarządziły, by pierwsze pół godziny lekcji w szkołach poświęcić na czytanie Koranu na znak żałoby po Rantissim. Przed siedzibą palestyńskiego przywódcy Jasera Arafata w Ramalli opuszczono flagi do połowy masztów. Hamas zapowiedział krwawy odwet - 100 zamachów za śmierć swego lidera. - Krew doktora Rantisiego nie została przelana na darmo. Zabójcy nas nie zniechęcą, będziemy kontynuowali nasz opór - zadeklarował jeden z przywódców palestyńskiej organizacji. Także Brygady Męczenników Al-Aksy - zbrojne ugrupowanie powiązane z Fatahem palestyńskiego przywódcy Jasera Arafata - zapowiedziały, że odpowiedzą na śmierć Rantisiego uderzeniem w serce państwa syjonistycznego. Przeczytaj o reakcjach świata po zabiciu Rantisiego