Policja znała tylko wiek chłopaka i jego kod pocztowy. Wiedziano też, że lubi heavy metal. Patrolując dzielnicę, w której mieszkał, słyszano głośną muzykę i to ona zaprowadziła policjantów do najgroźniejszego w Hiszpanii hakera. Rozsyłany przez niego wirus blokował pracę trzem milionom internautów. Haker systematycznie rozsyłał go o godz. 9 rano, a potem spokojnie szedł na śniadanie. - Bywały dni, w których atakował pięć razy dziennie - opowiada hiszpański specjalista od internetu. Po aresztowaniu 28-latek przyznał, że stworzył wirus, żeby się zemścić na firmie informatycznej, która go wyrzuciła z pracy. Mężczyzna jest bezrobotny, mieszka z rodzicami i nie ma półtora miliona euro na zapłacenie grzywny. Posłuchaj relacji korespondentki RMF: