- Ludziom, którzy tak mówią, powinny wyrosnąć ośle uszy. Jeśli o mnie chodzi, to wyrażają najgłębsze, niedopuszczalne uprzedzenia wobec kobiet - skomentowała 71-letnia Vike-Freiberga w opublikowanym w środę wywiadzie dla dziennika "Times". - To kłamstwo, przeciwko któremu powinniśmy protestować, ponieważ sugeruje w jakiś sposób, że talenty zostały rozdzielone tylko wśród tych, którzy mają pewien typ chromosomów - powiedziała. Kobieta, która stała na czele państwa łotewskiego i wprowadziła je do Unii Europejskiej i NATO, ma aspiracje, aby zająć stanowisko przewodniczącej UE. Krytykuje ona tajemniczość, jaka otacza zabiegi wokół wyboru pierwszego polityka, który stanie na czele Unii, i porównuje tę formę działania do zwyczajów w nieistniejącym już ZSRR. - Pierwszą rzeczą, jaką powinni uczynić (kandydaci), to przestać się ukrywać za plecami swoich zwolenników i otwarcie zadeklarować, że są gotowi objąć to stanowisko (...), aby obywatele wiedzieli, jak sprawy stoją - zaproponowała była szefowa państwa łotewskiego. Vike-Freiberga, wysunięta przez kraje bałtyckie na stanowisko sekretarz generalnej ONZ po kadencji Kofiego Annana zakończonej w 2006 roku, deklaruje, że jej program działania jako prezydenta Europy jest oparty na pragmatyzmie i odrzuceniu federalizmu. Ubolewa ona, że prasa nazywa ją "Żelazną Damą", jak byłą premier W. Brytanii Margaret Thatcher. - Gdy dziennikarze napotykają kobietę, która wydaje się mieć własne zdanie i która jest gotowa wygłaszać je bez obaw, kogoś z taką osobowością, jak moja, od razu nadają jej taki przydomek - wskazała Vike-Freiberga.