Prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował o podpisaniu projektu deklaracji, która ma zagwarantować niewprowadzenie w Polsce euro, zanim kraj nie osiągnie poziomu gospodarczego równego np. Niemcom. Przesłał ją do podpisu innym liderom partyjnym. Do tego oświadczenia odniósł się prof. Zdzisław Krasnodębski w rozmowie z Interią. - Chciałbym, aby Polska weszła do strefy euro. Tak powinno się stać jeśli strefa euro zreformuje się i polska gospodarka będzie na tyle silna, że będziemy konkurencyjni. Nie jest to jednak warunek konieczny naszego rozwoju. Strefa euro przeżywa trudności i nie jestem pewien, czy w przyszłości będzie istniała wspólna waluta - powiedział europoseł. Dodał, że PiS "nie straszy Polaków strefą euro" jak twierdzą politycy PO, tylko stoi na stanowisku, że "w tej chwili jest to bez sensu". - Własna waluta pozwala nam się lepiej dostosowywać do pewnych trendów w UE - stwierdził Zdzisław Krasnodębski. Uważa, że nie ma przeszkód, aby pod deklaracją prezesa PiS podpisały się inne partie, także PO. Dodaje jednak, że w tej sprawie stanowisko PO jest jasne: liderzy Platformy są za wprowadzeniem w Polsce strefy euro. - Może nawet niektórzy politycy PO uważają, że ekonomicznie nie ma to sensu, ale jest to dla nich politycznie korzystne. To wynika u nich z takiego podejścia prymusa, który zawsze zgłasza się do wszystkiego. Nie jest jednak specjalnie lubiany ani szanowany - mówił europoseł. "Nie można demolować systemu egzaminów" Zdzisław Krasnodębski komentował także strajk nauczycieli. - Ustąpiliśmy już dość dużo. Strajk odbywa się w czasie egzaminów i dlatego coraz więcej osób jest krytycznych wobec nauczycieli. Wszyscy zgadzamy się, że zarobki nauczycieli powinny być większe. Jednak jest wiele dziedzin, które wymagają dofinansowania - zauważył poseł. Jego zdaniem fakt, że coraz więcej grup zawodowych domaga się podwyżek, "to dowód sukcesu polityki PiS". - Należy zwiększać zarobki nauczycieli, na ile to jest możliwe ze względu na możliwości budżetu. Nie można jednak demolować systemu egzaminów. Poza tym jakość polskiego kształcenia napawa niepokojem - powiedział europoseł. Około 20 mld euro mniej Polityk mówił także o mniejszym budżecie unijnym dla naszego kraju. Polsce - zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej - ma przypaść około 20 mld euro mniej na politykę spójności, z której są finansowane drogi, szpitale, kolej, lotniska. - Negocjacje, aby zwiększyć dla nas budżet się toczą, są jednak tak trudne, że zostaną przeniesione na okres po wyborczy. Jest teraz taka tendencja, żeby coraz większy nacisk kłaść na programy, które opierają się nie na podziale geograficznym i wyrównywaniu szans, tylko na wzmacnianiu konkurencji, gdzie się przyznaje środki na zasadzie konkursu. Musimy walczyć o dostęp do takich funduszy. Jest taki program Horyzont Europa, do którego nasz kraj więcej wpłaca pieniędzy niż dostaje. Powinny być mechanizmy, które umożliwiałyby krajom Europy Środkowo-Wschodniej równie efektywne korzystanie z takich programów, jak krajom tzw. Starej Europy - mówił Zdzisław Krasnodębski. Nie chcę, aby ktokolwiek był w Polsce prześladowany, także homoseksualiści Europoseł odniósł się także do sporu z Kają Godek, która oskarżyła go o to, że planuje realizować postulaty LGBT. W rozmowie z "Do Rzeczy" Krasnodębski tłumaczył się ze swoich słów z 2010 roku. "Nie chcę Polski, w której homoseksualiści byliby prześladowani i nie mogli żyć w związkach prawnie uregulowanych" - pisał wówczas polityk. - Nie chcę, aby ktokolwiek był w Polsce prześladowany, także homoseksualiści. W tym samym wywiadzie powiedziałem, że nie jestem za związkami partnerskimi. Tu chodzi o manipulacje i zwykłą uczciwość. Nie boję się głosić swoich poglądów, nie przemawiam w imieniu PiS. Nie pozwę Kaję Godek ponieważ już nie rozpowszechnia tych informacji. Nie mogę się jednak zgodzić na to, aby zwalczano rzekome poglądy, które komuś się przypisuje. Sprawdzajmy cytaty, czytajmy całe teksty - zakończył europoseł.