W czwartek papież przyjął rezygnację złożoną przez prefekta ze stanowiska i - co jest wydarzeniem sensacyjnym - z praw związanych z godnością kardynalską. Wcześniej media wymieniały jego nazwisko w kontekście niejasności wokół będącej przedmiotem śledztwa w Watykanie sprawy zakupu kosztownej nieruchomości w Londynie. Pieniądze na kamienicę, kupioną przez Watykan za 200 mln euro, pochodziły między innymi ze świętopietrza, przeznaczonego na działalność dobroczynną papieża. Prasa podała ponadto, że pieniądze z tego źródła oraz z kasy Episkopatu Włoch kardynał Becciu przelewał na fundusze spekulacyjne oraz na konta spółdzielni swych braci. W opublikowanym w piątek ( 25 września) wywiadzie dla nowego włoskiego dziennika "Domani" kardynał Becciu oświadczył: "Powiedziałem papieżowi: 'czemu mi to robisz i to przed całym światem?'. Powiedział mi, że dałem pieniądze moim braciom. Nie widzę przestępstw, jestem pewien, że prawda wyjdzie na jaw". Dostojnik wyjaśnił też swoją sytuację w związku z rezygnacją: "Pozostaję kardynałem, ale jeśli będzie konklawe, nie będę mógł na nie wejść". "Podczas naszego spotkania Ojciec Święty wyjaśnił mi, że pomagałem moim braciom i ich firmom pieniędzmi Sekretariatu Stanu, ale ja to mogę wytłumaczyć. Na pewno nie ma przestępstw" - relacjonował audiencję. Nie zaprzeczył zarazem, że spółdzielnia powiązana z jego bratem była finansowana z pieniędzy Konferencji Episkopatu Włoch. "Potwierdzam, ale wszystko jest zgłoszone. Co w tym złego?" - dodał kardynał Becciu. Zaznaczył, że pieniądze nie trafiły bezpośrednio na konto spółdzielni brata, ale jednego z oddziałów Caritas. "Pieniądze są nadal w kasie diecezji" - zaznaczył. "Jako zastępca sekretarza stanu miałem do dyspozycji fundusz, z którego nie tłumacząc się nikomu, mogłem pomagać różnym instytucjom i stowarzyszeniom dobroczynnym"- oświadczył kardynał Becciu. "Czemu miałbym nie pomagać Caritas z Sardynii?" - zapytał były prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Z Watykanu Sylwia Wysocka (PAP)