Thevessen powiedział w wieczornym wydaniu wiadomości ZDF, że portfel mógł wypaść zamachowcowi podczas walki ze współpasażerem - Polakiem, którego następnie zastrzelił. Media podawały wcześniej, że dokument będący pozwoleniem na pobyt tolerowany w Niemczech znaleziono pod fotelem kierowcy ciężarówki użytej do zamachu. "Oczywiście nie można wykluczyć, że portfel podłożono specjalnie" - zastrzegł Thevessen. Jak dodał ekspert, Polak został zastrzelony nie ze standardowego pistoletu, lecz ze "skonstruowanego własnym sumptem urządzenia do strzelania". Poszukiwany listem gończym Niemiecka federalna prokuratura generalna ogłosiła w środę, że w związku z poniedziałkowym zamachem na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie poszukuje urodzonego w Tunezji 24-letniego Anisa Amriego, a za pomoc w jego ujęciu oferuje nagrodę do 100 tys. euro. Jak głosi list gończy, Amri poszukiwany jest "z powodu pilnego podejrzenia o sprawstwo". Prokuratura ostrzegła również, że w razie kontaktu z nim należy zachować ostrożność, gdyż może on dopuszczać się aktów przemocy i być uzbrojony. Jednocześnie opublikowano dwa jego zdjęcia. Według ZDF, Amri po odrzuceniu jego wniosku o azyl i wykryciu jego kontaktów z islamistami został w lecie aresztowany i przewieziony do więzienia w Ravensburgu. Po dwóch dniach został jednak zwolniony na wniosek władz powiatowych w Kleve w Nadrenii Północnej-Westfalii. Powodem był brak dokumentu tożsamości, co uniemożliwiło jego deportację do Tunezji. Z kolei tunezyjskie Radio Mosaique poinformowało, że poszukiwany wyemigrował nielegalnie z Tunezji 7 lat temu. Radio na swoich stronach internetowych podało, że według sił bezpieczeństwa podejrzanym o przeprowadzenie zamachu jest Anis Amri z miejscowości Oueslatia w środkowej Tunezji. Ma cztery siostry i brata. Siedział trzy lub cztery lata we włoskim więzieniu, oskarżony o podpalenie szkoły. Ojciec podejrzewanego powiedział, że syn rok temu wyjechał do Niemiec.