Równo 15 lat temu Sojusz Północnoatlantycki rozpoczął bombardowanie terytorium ówczesnej Federalnej Republiki Jugosławii, by wymusić na władzach zaprzestanie czystek etnicznych w Kosowie. Pierwsze bomby spadły 24 marca 1999 roku na stolicę państwa, Belgrad. Vladan Stamenkovic podkreślał w Polskim Radiu 24, że "bombardowania uderzyły w kraj, a nie w Milosevicia", niszcząc obiekty przemysłowe i infrastrukturę, nierzadko zabijając ludzi. Jak mówił, Sojusz Północnoatlantycki przez 78 dni bombardował Jugosławię tylko dlatego, że był przeciwny tamtejszym władzom. Inny gość PR24, wieloletni korespondent Polskiego Radia w Belgradzie Tomasz Kowalczewski wspominał, że Serbowie spodziewali się twardej reakcji NATO na wydarzenia w Kosowie, ale niewielu w nią wierzyło. Dlatego mieszkańcy Belgradu po rozpoczęciu nalotów byli kompletnie zdezorientowani. W pośpiechu opuszczali kawiarnie i swoje miejsca pracy w poszukiwaniu schronów. Operacja "Allied Force" była pierwszą akcją wojskową NATO, prowadzoną bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ. Bombardowania celów na terytorium Jugosławii trwały przez jedenaście tygodni. W końcu podpisano porozumienie, które zakładało między innymi wycofanie serbskich wojsk z Kosowa. Na ich miejsce wprowadzono Międzynarodowe siły KFOR w liczbie 50 tysięcy żołnierzy. Prowincja trafiła pod kontrolę Organizacji Narodów Zjednoczonych.