W swoim wystąpieniu obiecał, że jeśli wygra wyścig do demokratycznej nominacji prezydenckiej, a potem wybory do Białego Domu, "nie będzie może doskonałym prezydentem", ale na pewno szczerym i uczciwym. - Zawsze mówię to, co myślę, i myślę to, co mówię - powiedział. Odpowiadając na pytanie, czarnoskóry senator z Illinois oświadczył też, że jest zmęczony rozpowszechnianymi przez swych przeciwników podejrzeniami, że jest jakoby "ukrytym muzułmaninem". - Frustruje mnie, że ludzie zadają takie pytania, bo nie zadają ich innym kandydatom. Jestem i zawsze byłem chrześcijaninem. Mój dziadek walczył w drugiej wojnie światowej. To są normalne brudne sztuczki polityczne i szkoda, że czasem poważne media to podchwytują. Te insynuacje nie tylko szkodzą mnie, ale i podsycają antymuzułmańskie nastroje w USA, czego zupełnie nie potrzebujemy - powiedział. Muzułmaninem był pochodzący z Kenii, a wykształcony w Wielkiej Brytanii ojciec . Sam Barack jako dziecko chodził przez krótki czas do szkoły muzułmańskiej w Indonezji, ale nigdy nie przyjął tego wyznania. Demokratyczny kandydat przybył na spotkanie w McKeesport z prawie dwugodzinnym opóźnieniem. Przedstawiła go żona Michelle i popierający go senator z Pensylwanii Bob Casey. Wchodzącego na salę Obamę powitała ogłuszająca owacja; widownia, złożona w połowie z Afroamerykanów, wstała z miejsc i skandowała jego nazwisko. W swym przemówieniu Obama powiedział, że kandyduje na prezydenta, ponieważ Ameryka "nie może czekać" z niezbędnymi zmianami polityki, wewnętrznej i zagranicznej. - Kraj nasz jest w kłopotach, nasza planeta jest w niebezpieczeństwie - powiedział. Mówił o zamykaniu fabryk w USA i o ponad 40 milionach Amerykanów nie mających ubezpieczenia medycznego. - Mnóstwo naszych dzieci nie będzie mogło konkurować w globalnej gospodarce, ponieważ nasze szkoły są niedoinwestowane. Nie możemy czekać - oświadczył. Obiecał, że jako prezydent zwiększy wydatki na szkolnictwo i sprawi, że więcej Amerykanów będzie ubezpieczonych. Przyrzekł inwestycje w infrastrukturę i w transport publiczny. Swoje propozycje Obama zamierza sfinansować z podwyżek podatków dla zamożniejszych Amerykanów, m.in. od zysków kapitałowych. Te ostatnie - zarzucają mu Republikanie - będą godzić także w klasę średnią. Kandydat polemizował ze swoją rywalką Hillary Clinton, która powtarza, iż ma większe doświadczenie w polityce zagranicznej. Zdaniem Obamy liczy się przede wszystkim trafny osąd sytuacji i słuszne decyzje, w czym była Pierwsza Dama - jak jej wypomniał - nie zdała egzaminu, bo głosowała za inwazją w Iraku. Zarzucił też Clinton, że jest uzależniona od potężnych grup nacisku, które hamują reformy w Waszyngtonie. Sam przyrzekł nie przyjmować donacji od wielkich korporacji i innych wpływowych grup.