Według telefonicznego sondażu Millward Brown SMG/KRC dla TVN24, podanego w niedzielę tuż po zakończeniu głosowania, Libertas uzyskał ok. 1 proc. głosów. Wyniki te przyjęto w sztabie ciszą. - Liczyliśmy, że wyborcy w Polsce będą chcieli bardziej kolorowej reprezentacji do PE. Postawili jednak na cztery partie parlamentarne. Respektujemy to, każdy jest kowalem swojego losu, jakie głosowanie, takie konsekwencje - powiedział dziennikarzom podczas wieczoru wyborczego Zawisza. Podkreślił, że zjednoczenie w kampanii wyborczej licznych prawicowych środowisk politycznych pod szyldem Libertas było faktem "bardzo znaczącym". - Bez rekonstrukcji polskiej prawicy, bez tworzenia obozu IV RP prawica w Polsce nigdy nie powróci do władzy. Dedykujemy tę myśl przywódcom Prawa i Sprawiedliwości - powiedział wiceprezes Libertas Polska. Pytany przez dziennikarzy, czy nie żałuje włączenia w kampanię wyborczą Libertasu b. prezydenta Lecha Wałęsę, Zawisza ocenił, że był to "owocny zabieg". - Lech Wałęsa nie był treścią naszego przesłania politycznego, ale swojego rodzaju dźwignią pozwalającą nam mocniej zaistnieć w świadomości społecznej i ten eksperyment się powiódł. Szkoda, że nie chciano bardziej posłuchać naszych postulatów programowych - powiedział Zawisza. Według telefonicznego sondażu Millward Brown SMG/KRC dla TVN24, podanego w niedzielę tuż po zakończeniu głosowania, wybory do PE wygrała Platforma Obywatelska z 45,3-procentowym poparciem. Drugie miejsce, według sondażu, zajęło PiS - 29,5 proc., kolejne: Koalicyjny komitet SLD-UP - 12 proc., PSL - 7,9 proc. Poniżej progu wyborczego oprócz Libertas znalazły się: "Porozumienie dla Przyszłości" Centrolewica - 1,3 proc., UPR - 1,1 proc., Samoobrona - 1 proc., Prawica Rzeczypospolitej - 0,6 proc., Polska Partia Pracy - 0,4 proc.