"Zwracam się do Rumunów z prośbą o nieuczestniczenie w tym referendum, za którym stoją nieodpowiedzialni politycy, usiłujący dokonać zamachu" - powiedział Basescu w piątek w swoim sztabie wyborczym w Bukareszcie. Prezydent dodał, że ma powody, by podejrzewać Unię Społeczno-Liberalną (USL) Ponty o próbę sfałszowania wyników. Zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego referendum będzie ważne, jeżeli weźmie w nim udział co najmniej połowa uprawnionych do głosowania. Agencja Reutera ocenia, że dzięki temu Basescu zachował cień szansy na pozostanie na stanowisku. Zwraca uwagę, że jego polityczny sojusznik, Partia Demokratyczno-Liberalna (PD-L), także wezwała do bojkotu. W dodatku lipiec jest miesiącem wakacyjnym, co oznacza, że frekwencja może być niższa niż 50 procent. Na początku lipca parlament Rumunii opowiedział się za wszczęciem procedury impeachmentu wobec Basescu. Centroprawicowy szef państwa został zawieszony w obowiązkach na 30 dni. Rząd zarzuca mu nadużywanie władzy. Basescu czasowo przekazał władzę swojemu rywalowi, przewodniczącemu Senatu Crinowi Antonescu. Niedzielne referendum w sprawie impeachmentu Basescu to punkt kulminacyjny w sporze między ośrodkami władzy skupionymi wokół Basescu i premiera Ponty. Konflikt trwa od początku maja, od wyborów parlamentarnych, w których władzę utracili konserwatyści z PD-L, a do władzy doszła socjalistyczno-liberalna koalicja Ponty, (USL). W ciągu kilku tygodni gabinet Ponty, przy wsparciu zdominowanego przez USL parlamentu, m.in. przeforsował dekrety ograniczające kompetencje Trybunału Konstytucyjnego, podporządkował sobie Dziennik Ustaw, wymienił przewodniczących obu izb parlamentu i rzecznika praw obywatelskich. UE jest zaniepokojona rozwojem wydarzeń w Rumunii. Bruksela skrytykowała postępowanie rumuńskiego rządu, zarzucając Poncie lekceważenie praworządności, wywieranie nacisków na sędziów i dymisjonowanie funkcjonariuszy administracji państwowej. Komisarz ds. sprawiedliwości Viviane Reding w wyjątkowo krytycznej wypowiedzi oceniła, że "obecny pucz w formie nadzwyczajnych rozporządzeń unieważnia wszelkie postępy, poczynione przez Rumunię przez ostatnie dwa lata (...) i zaprzecza wszelkim zasadom państwa prawa".