Bloomberg poinformował na swoim koncie na Twitterze, że wsiądzie na pokład samolotu izraelskich linii lotniczych El Al "na znak solidarności z Izraelczykami oraz, żeby pokazać, że bezpiecznie jest latać do i z Izraela". Szereg dużych światowych towarzystw lotniczych zawiesiło we wtorek swe połączenia z Tel Awiwem, podając jako powód zagrożenie bezpieczeństwa wokół tamtejszego największego izraelskiego portu lotniczego im. Ben Guriona. W ciągu trwającej dwa tygodnie ofensywy Izraela w Strefie Gazy zginęło ponad 600 Palestyńczyków i 29 Izraelczyków, w tym 27 izraelskich żołnierzy. Dwaj przewoźnicy z USA - Delta Air Lines i United Airlines - zawiesili bezterminowo swe połączenia z Izraelem, natomiast US Airways odwołały swój wtorkowy rejs do Tel Awiwu. W następstwie decyzji podjętych przez te trzy towarzystwa państwowy Federalny Zarząd Lotnictwa (FAA) zakazał na 24 godziny liniom lotniczym z USA latania do Tel Awiwu. Tymczasem ministerstwo transportu Izraela oświadczyło, że "port lotniczy im. Ben Guriona jest bezpieczny oraz w pełni strzeżony i nie ma jakiegokolwiek powodu, by te amerykańskie towarzystwa wstrzymywały swe loty i wręczały terrorowi nagrodę". Z kolei przebywający z wizytą w Egipcie sekretarz stanu USA John Kerry powiedział we wtorek przez telefon premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu, że zakaz lotów wprowadzono wyłącznie ze względów bezpieczeństwa, "w celu ochrony amerykańskich obywateli oraz firm" - poinformowała rzeczniczka Departamentu Stanu USA Jen Psaki. Wcześniej we wtorek inna rzeczniczka resortu Marie Harf zdementowała, że zakaz ten jest elementem nacisku na Izraela, by zaakceptował rozejm z radykalnym palestyńskim ugrupowaniem Hamas.