Według "Wall Street Journal" umowa jest "zwycięstwem Hamasu", który - jak pisze konserwatywny dziennik w piątek w komentarzu redakcyjnym - "wyszedł (z konfrontacji) politycznie nietknięty i strategicznie silniejszy po ośmiu dniach walk z nierozstrzygniętym wynikiem". "Hamas nie doznał militarnej porażki i otwarcie wyzwał izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, aby ten dokonał inwazji na Strefę Gazy. Powstrzymując się przed nią, Netanjahu pozostawił przy życiu terrorystycznych przywódców, którzy mogą uderzyć znowu. Hamas zyskał także nowego zagranicznego patrona w osobie prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego, którzy pośredniczył w zawieszeniu broni" - pisze "WSJ". Dziennik zwraca też uwagę, że na podstawie porozumienia o przerwaniu ognia Izrael zgodził się zaprzestać precyzyjnych "chirurgicznych" ataków z powietrza na Strefę Gazy, wymierzonych w przywódców Hamasu. Jeden z takich ataków zabił wojskowego dowódcę organizacji Ahmeda Dżabariego, wywołując najnowszą konfrontację. Podkreśla również, że porozumienie nie zobowiązuje Hamasu do wymuszenia zawieszenia broni także na innych, bardziej ekstremalnych organizacjach terrorystycznych w Strefie Gazy, jak Islamski Dżihad. Zdaniem "WSJ" pozwoli to Hamasowi na "delegowanie" do tych ugrupowań ataków rakietowych na Izrael. "Wszystko to wzmocni pozycję Hamasu zarówno w świecie arabskim, jak i przeciwko jego rywalowi palestyńskiemu, tj. Mahmudowi Abbasowi" - pisze gazeta. Abbas to prezydent Autonomii Palestyńskiej; jej władze rządzą tylko na Zachodnim Brzegu Jordanu. Media amerykańskie widzą w najnowszym konflikcie zbrojnym Izrael-Hamas niejako "próbę generalną" przed ewentualną wojną Izraela z Iranem. "Wymiana ognia między Izraelem a Hamasem była czymś w rodzaju ćwiczeń przed wszelką przyszłą konfrontacją z Iranem, z udziałem ulepszonych rakiet Hamasu, które mogą dolecieć do Jerozolimy, i nowego izraelskiego systemu obrony antyrakietowej" - pisze piątkowy "New York Times". Dziennik powołuje się na opinię byłego ambasadora Izraela w USA i specjalisty ds. wojskowych Michaela B. Orena, który porównuje wyposażenie Hamasu przez Iran w nowocześniejsze rakiety do rozmieszczenia na Kubie 50 lat temu nuklearnych rakiet sowieckich, co wywołało kryzys grożący globalną wojną atomową. "Izrael wykorzystywał ostatnią walkę do zorientowania się w możliwościach Hamasu i Islamskiego Dżihadu - ugrupowania, które ma najsilniejsze więzi z Iranem - oraz do przerwania tych więzi" - pisze "NYT". Tymczasem "Wall Street Journal" ostrzega, że Iran może zostać ośmielony do bardziej agresywnej postawy wobec Izraela, skoro ten powstrzymał się przed lądową inwazją w Strefie Gazy. "Iran, którego rakiety stanowią przeważającą większość arsenału Hamasu, z pewnością zauważył, że państwo żydowskie miało okazję zadać decydujący cios militarny, ale nie zrobiło tego pod presją świata. Może to ośmielić mułłów, którzy przygotowują się do następnej, nieuniknionej konfrontacji" - konkluduje "WSJ".