Projekt uchwały, przewidującej wprowadzenie embarga na dostawy broni do Zimbabwe oraz zamrożenie aktywów i objęcie zakazem podróżowania czternastu czołowych postaci reżimu Mugabego, w tym jego samego, poparło dziewięciu spośród 15 członków Rady Bezpieczeństwa ONZ. Rezolucji sprzeciwiły się dysponujące prawem weta Rosja i Chiny, a także Republika Południowej Afryki, Libia i Wietnam. Indonezja wstrzymała się od głosu. Oponenci uchwały argumentowali, że kryzys wyborczy w Zimbabwe jest wewnętrzną sprawą tego państwa i nie stanowi zagrożenia dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Wobec tego - argumentował ambasador Rosji przy ONZ Witalij Czurkin - nakładając na Zimbabwe sankcje, ONZ przekroczyłaby swoje uprawnienia. Przeciwnicy sankcji apelowali również, aby dać szanse rozpoczętym w czwartek w stolicy RPA, Pretorii negocjacjom między prezydencką partią Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe - Front Patriotyczny (ZANU-PF) a ugrupowaniami opozycyjnymi z Ruchem na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC) Morgana Tsvangiraia na czele. Amerykański ambasador przy ONZ Zalmay Khalilzad wytknął Moskwie niekonsekwencję. Przypomniał, że na zakończonym w środę szycie G8 w japońskim kurorcie Toyako, Rosja opowiedziała się za podjęciem kroków przeciwko sprawcom przemocy w Zimbabwe. Natomiast przedstawiciel Wielkiej Brytanii John Sawers zarzucił Moskwie i Pekinowi, że swą decyzją szkodzą długoterminowym interesom obywateli Zimbabwe. Projekt uchwały złożyły w ubiegłym tygodniu Stany Zjednoczone. Stanowił on reakcję na przebieg wyborów prezydenckich w Zimbabwe, powszechnie uznanych za fasadowe. W drugiej turze 27 czerwca jedynym kandydatem był bowiem rządzący krajem od 28 lat Mugabe, ponieważ jego rywal, lider opozycji Morgan Tsvangirai wycofał się z wyścigu wobec szykanowania przez władze jego zwolenników.