, który w piątek przybył do Diwanii, gdzie mieści się dowództwo Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe. Starszy szeregowy Tomasz Jura zginął 20 kwietnia od wybuchu przydrożnej miny-pułapki w północno-wschodniej dzielnicy Diwanii, Nahda. Do ataku doszło w czasie patrolu w ramach operacji "Czarny Orzeł". Jura pośmiertnie został awansowany do stopnia kaprala. Był 25. Polakiem, który zginął w Iraku od 3 września 2003 r., kiedy wielonarodowa dywizja pod polskim dowództwem przejęła odpowiedzialność za środkowo-południową strefę stabilizacyjną. Minister obrony wyraził w Diwanii opinię, że po kilku tygodniach operacji "Czarny Orzeł" jest ona miastem bezpieczniejszym. "Po czterech tygodniach od rozpoczęcia operacji +Czarny Orzeł+ przyjechałem jeszcze raz do żołnierzy, żeby zobaczyć efekty akcji. Udało się zatrzymać ponad 200 rebeliantów, ludzi którzy zakłócali życie przede wszystkim Irakijczyków. Diwanija jest bezpieczniejsza niż przed rozpoczęciem akcji" - mówił minister. Dodał, że przed operacją Diwanija była miastem bezprawia, gdzie morderstwa i porwania były na porządku dziennym. Dowódca Dywizji gen. Paweł Lamla zaznaczył, że miejscowa ludność przychylnie odniosła się do akcji oraz zmniejszyła się liczba ataków na obiekty wojskowe. Operacja "Czarny Orzeł" miała na celu likwidację bojówek, terroryzujących Diwaniję. Zaczęła się na początku kwietnia, gdy do miasta wkroczyło kilka tysięcy amerykańskich i irackich żołnierzy. Wspierały ich między innymi polskie śmigłowce. W Diwaniji kilkakrotnie wybuchały ciężkie walki. W drugiej fazie operacji polscy żołnierze m.in. pomagali mieszkańcom miasta w usunięciu zniszczeń, powstałych w trakcie operacji, dostarczali też pomoc medyczną dla szpitali.