"Korzystamy ze wszystkich środków prawnych, aby ochronić wolność Deniza Yucela i naszego wydawnictwa" - powiedziała Stephanie Caspar, dyrektor wykonawczy wydawnictwa WeltN24 GmbH. Sytuacja, gdy dziennikarz trafia do więzienia jedynie za wykonywanie swojej pracy, jest nie do zaakceptowania - dodała. Yucel ma obywatelstwo Niemiec i Turcji. Turecki wymiar sprawiedliwości postawił mu zarzuty uprawiania propagandy terrorystycznej i podżegania do działalności wywrotowej. Zatrzymania dziennikarza dokonano w Stambule, gdy sam stawił się na przesłuchanie. 27 lutego sąd orzekł, że ma pozostać w areszcie śledczym. Lider tureckiej opozycji Kemal Kilicdaroglu powiedział niemieckiemu tygodnikowi "Focus", że Turcja nie jest bezpiecznym miejscem dla niemieckich dziennikarzy. "W Turcji nikomu nie jest zagwarantowane bezpieczeństwo" - dodał. W rozmowie z niemiecką gazetą podkreślił też, że boi się, iż sam zostanie aresztowany. Kilicdaroglu ostro krytykuje zatrzymania dziennikarzy, do których dochodzi w Turcji. "Moim zdaniem uznawanie za szpiegów niemieckich dziennikarzy czy obywateli innych państw, którzy przyjeżdżają do Turcji w celach zawodowych, jest całkowicie nie do przyjęcia" - dodał. Sprawa Yucela doprowadziła do gwałtownego pogorszenia stosunków niemiecko-tureckich. Kanclerz Angela Merkel i inni ministrowie jej rządu publicznie krytykowali postępowanie władz Turcji. Napięte stosunki niemiecko-tureckie uległy dodatkowemu, gwałtownemu pogorszeniu w lipcu po aresztowaniu w Turcji niemieckiego aktywisty Petera Steudtnera pod zarzutem związków z organizacją Fethullaha Gulena, którą Turcja uznaje za terrorystyczną. Ankara zarzuca Gulenowi zorganizowanie zeszłorocznej próby puczu. Oprócz Yucela i Steudtnera w tureckich aresztach przebywa jeszcze 5 innych niemieckich aktywistów i dziennikarzy, oskarżonych o związki z Gulenem lub szpiegostwo.