Wcześniej Kanadyjczycy podawali, że zginęły co najmniej trzy osoby. Informację o liczbie zabitych potwierdziła rzeczniczka koronera prowincji Kolumbia Brytyjska Barb McLintock. "Możemy teraz potwierdzić, że w wypadku łodzi niedaleko miasta Tofino zginęło pięć osób" - podkreśliła McLintock. Łódź Leviathan II, która była wykorzystywana do obserwowania wielorybów nadała sygnał "mayday" w niedzielę w późnych godzinach popołudniowych czasu lokalnego. Służby ratunkowe zwracają uwagę, że tego dnia panowały dobre warunki atmosferyczne - było słonecznie i wiał lekki wiatr. "W tracie licznych sezonów i lat zabieraliśmy na wycieczki tysiące osób i to w warunkach podobnych do obecnych" - tłumaczył właściciel firmy The Whale Centre John Forde, który również organizuje podobne rejsy. W rozmowie z agencją Associated Press podkreślił, że nie ma pojęcia, jakie były przyczyny zatonięcia łodzi należącej do Jamie's Whaling Station. Rzecznik ratowników Desmond Craig poinformował, że z wody wyłowiono cztery osoby niedające sygnałów życia, jednak nie mógł potwierdzić dokładnej liczby ofiar śmiertelnych wypadku. Nie podał także, ile osób jest uznawanych za zaginionych. Łódź wycieczkowa zaczęła nabierać wody około ośmiu mil morskich na zachód od miasta Tofino w prowincji Kolumbia Brytyjska. Burmistrz tego miasta podkreśliła, że akcję ratunkową wspierają lokalni mieszkańcy. "Ze względu na to co się tu stało, wszyscy są załamani, a jednocześnie próbują być jak najbardziej pomocni" - powiedziała Josie Osborne. W akcji ratunkowej uczestniczą jednostki morskie straży przybrzeżnej, a także śmigłowce i samoloty wyposażone w sprzęt umożliwiający poszukiwania w nocy. Do podobnego wypadku z udziałem turystycznej łodzi wykorzystywanej do obserwacji wielorybów doszło w 1998 roku. Zginęły wtedy dwie osoby.