Ocalało jedynie trzecie dziecko zabójcy, roczna dziewczynka, którą policjanci odnaleźli następnego dnia w kołysce. Wszystkie ofiary, 35-letnia żona zabójcy, dwie córki w wieku 5 i 3 lat oraz lokator, 30-letni dziennikarz, zostały zamordowane w taki sam sposób - w rezultacie wielokrotnych pchnięć nożem. Zabójca, którym okazał się początkujący architekt, telefonował - jak poinformowały miejscowe media - do swoich rodziców, którym miał powiedzieć, że przeżył załamanie nerwowe. W opinii sąsiadów był spokojnym, rodzinnym człowiekiem uczestniczącym aktywnie w życiu lokalnej społeczności. Rodzina i przyjaciele zeznali, że nie było żadnych oznak świadczących o jego złym stanie psychicznym.