W listach do rodzin, wysyłanych sondą na powierzchnię, 33 górników stara się podtrzymywać na duchu swych najbliższych. - Oni tam pod ziemią trzymają się bardzo dzielnie - powiedział chilijski minister zdrowia Jaime Manalich. Rozmawiał z zasypanymi górnikami przez telefon. Powiedział w piątek, że nie ukrywał przed nimi, iż będą musieli czekać na uwolnienie bardzo długo. Prawdopodobnie do świąt Bożego Narodzenia. - Powiedzieliśmy im całą prawdę i przyjęli ją do wiadomości. Są spokojni i chcą współpracować z ekipami ratowniczymi - cytuje chilijski dziennik "El Mercurio" w wydaniu elektronicznym słowa ministra. Manalich obawia się jednak, że wielu spośród nich stara sie ukrywać apatię, przygnębienie i wyczerpanie. 25 minut filmu, ciemne i niewyraźne obrazy przekazane spod ziemi przez chilijską telewizję dzięki temu, że udało się opuścić na dół małą kamerę wideo, oglądał cały kraj. Nie można jednak było się zorientować, w jakim stanie zdrowia jest tych trzydziestu trzech uwiezionych pod ziemią. Mario Sepulveda, "El Terry", jak go nazywają koledzy, ojciec dwojga małych dzieci, filmował pod ziemią. Kamera pokazała kartony i nosze, z których zrobili sobie posłania, kostki domina do gry wykonane z papieru, szafkę ze skrzyni, przerobioną na kredens z zapasami żywności przysyłanymi z góry i "łazienkę", to jest wnękę, w której przechowują szczoteczki do zębów i leki. Do mycia służą im chusteczki higieniczne dzielone na czworo. Od 5 sierpnia, gdy zostali uwięzieni pod ziemią, każdy z górników schudł 10 kilogramów, są odwodnieni. Teraz wypijają dziennie 4 litry wody, dostarczanej im z powierzchni w kapsułach opuszczanych wąskim szybem komunikacyjnym, który udało się wywiercić w ciągu trzech tygodni. Na głębokości, na której się znajdują, temperatura wynosi stale 29,5 stopnia Celsjusza. Jeden z zasypanych, górnik z 25-letnią praktyką i uprawnieniami pielęgniarza, Yonni Barrios, okazał się nieocenionym współpracownikiem ekip medycznych pracujących na powierzchni. Przeprowadził badania krwi i moczu u swych towarzyszy. Po wysłaniu na górę pozwoliły zdiagnozować stan zdrowia wszystkich 33 uwięzionych. Minister Manalich mówi, że jest niezły. W wyniku głodówki (przez trzy tygodnie pili po łyku mleka i jedli po łyżeczce tuńczyka i biszkopcie co 48 godzin) u jednego z górników ustąpiły objawy cukrzycy, na którą chorował. Do Copiapo przybywają codziennie członkowie rodzin zasypanych górników. Od soboty lub niedzieli będą się mogli kolejno komunikować z bliskimi dzięki specjalnej linii telefonicznej.