Autorzy raportu ostrzegali, że niebezpieczeństwo ataków ze strony Al-Kaidy i innych organizacji ekstremistycznych z Bliskiego Wschodu jest bardzo poważne, a FBI ma zbyt mało oficerów, którzy w biurach terenowych i w centrali mogliby przeciwdziałać tym zagrożeniom. Raport wykazywał, że biuro nie ma praktycznie żadnej wiedzy na temat planów działania Osamy bin Ladena. Jedyne informacje pochodziły z podsłuchu elektronicznego i z przesłuchań osób oskarżonych o wcześniejsze zamachy. Biuro nie miało jednak praktycznie żadnych możliwości rozpracowania zamiarów siatki Al-Kaidy na terenie Stanów Zjednoczonych. Ujawniony przez gazetę ściśle tajny dokument nie spełnił jednak swojego zadania. 10 września prokurator generalny John Ashcroft odmówił przeznaczenia na program antyterrorystyczny FBI dodatkowych 58 mln dolarów. Zdaniem gazety odrzucenie raportu spowodowało, że nie udało się powiązać kilku istotnych śladów, które mogły doprowadzić do udaremnienia ataków z 11 września. Zastępca prokuratora generalnego USA potwierdza sygnały ataku Wysoki przedstawiciel administracji Busha ds. terroryzmu oświadczył, że USA miały dostateczne dowody, że do ataków terrorystycznych w Ameryce może dojść przed 11 września. Do ważnych sygnałów ostrzegawczych Chertoff zaliczył zamach bombowy World Trade Center w 1993 r., plany wysadzenia samolotu pasażerskiego, znanych obiektów w Nowym Jorku i zorganizowania zamachu na papieża z połowy lat 1990, za co skazano islamskiego radykalistę, wyrok śmierci wydany na Osamę bin Ladena w końcu lat 1990, próbę zamachu na lotnisku Los Angeles w czasie obchodów milenijnych. - Wiedzieliśmy, że World Trade Center był celem. Wiedzieliśmy również, że samolot może być użyty w charakterze broni - powiedział Chertoff, który był prokuratorem generalnym stanu New Jersey, kiedy centrum handlowe zostało zaatakowane w 1993 roku.