- Toczy pan wojnę z tak zwanym dekadenckim wolnym Zachodem - zarzucał Orbanowi poseł Węgierskiej Partii Socjalistycznej Tamas Harangozo - a wydaje się, że nie pozostała na świecie żadna dyktatura, z którą by pan nie zacieśniał mocnych więzów. Harangozo zarzucił Orbanowi "dziwną i chorą fascynację komunistycznymi i postkomunistycznymi dyktaturami". Orban, odpowiadając Harangozowi, dodał, że "nie zamierza przyjmować pouczeń na temat demokracji i wolności od członka partii, która jest sukcesorem komunistów". - W latach osiemdziesiątych nie walczyłem z dyktaturą - mówił Orban - ale z tymi, którzy tworzyli dyktaturę. Czyli z członkami pana partii. - Niech pan się zajmie komunistami i szpiegami we własnym rządzie i partii - odciął się Harangozo. Orban już od dawna krytykowany jest za dyktatorskie zapędy. Jeśli jego słowa o tym, że walczył "nie z dyktaturą, a tymi, którzy ją tworzą" nie są tylko niefortunnym chlapnięciem, a świadomym wyznaniem - będzie to przyjęte przez jego krytyków jako potwierdzenie ich tez. Turanizm O co jednak chodzi z tą "dziwną i chorą fascynację komunistycznymi i postkomunistycznymi dyktaturami"? Tłem całej parlamentarnej kłótni jest specyficzna polityka zagraniczna Budapesztu. Rząd premiera Viktora Orbana realizuje bowiem politykę "Otwarcia na Wschód". W ramach tej polityki Węgry zacieśniają więzy z m.in. Chinami, Rosją, Arabią Saudyjską czy Kuwejtem - ale najserdeczniejsze stosunki utrzymują z krajami regionu morza Kaspijskiego i Azji Środkowej. To - z kolei - efekt dość mistycznej ideologii "turanizmu", który każe Węgrom szukać współpracy z ludami tureckimi, uważanych za pokrewnych ugrofińskim Węgrom (choć kwestia takiego pokrewieństwa pozostaje kwestią sporną). Tak więc Węgry dokonują zbliżenia m.in. Azerbejdżanem, Turkmenistanem czy Kazachstanem. Nie ma co kryć, że większość "turańskich" państw, które rząd Orbana hołubi jako bratnie - to dyktatury. Jednocześnie w Unii Europejskiej, której Węgry są członkiem, rząd Orbana otrzymuje niezbyt dobre noty. Oskarża się go o monopolizowanie sceny politycznej, naruszanie zasad trójpodziału władz, zakładanie kagańca mediom i niehumanitarną politykę wewnętrzną. W imię "turanizmu" Węgrzy poświęcili stosunki dyplomatyczne z Armenią - głośna pod koniec sierpnia była sprawa wydania Azerbejdżanowi azerskiego oficera, który siekierą zabił żołnierza armeńskiego (Armenia i Azerbejdżan mocno dzieli sprawa Górskiego Karabachu ). Do morderstwa doszło w 2004 roku, podczas budapesztańskiego szczytu Partnerstwa dla Pokoju. Azer został skazany na Węgrzech na dożywocie. Po wylądowaniu w Baku natychmiast go ułaskawiono. Zyskał status bohatera narodowego. Oburzona Armenia zawiesiła z Węgrami stosunki. "Turańskie" więzi łączące Budapeszt z Baku są, jak to bywa z wieloma mistycznymi więzami , wzmocnione przez kwestie współpracy energetycznej między oba krajami: Azerbejdżan rozwija się ostatnio szybko dzięki sprzedaży ropy naftowej i gazu. Ziemowit Szczerek Cytaty z kłótni w parlamencie za "Budapest Times", "Stop.hu", "Magyarhirlap.hu".