Wcześniej ministerstwo obrony Afganistanu przekazało, że w zasadzce zginęło siedmiu afgańskich wojskowych, ale - jak zauważa Reuters - resort ma w zwyczaju nie podawać dokładnych danych na temat strat poniesionych w walce z talibami. "Do ataku wroga" doszło w powiecie Dawlat Abad; w jego wyniku rannych zostało sześciu innych członków sił bezpieczeństwa, w tym trzech żołnierzy i trzech agentów wywiadu. W sprawie wszczęto śledztwo - podał resort. Według przedstawiciela lokalnych władz Mohammada Jusufa punkt kontrolny, wspólnie prowadzony przez afgańskich żołnierzy i agentów wywiadu, zaatakowało kilkudziesięciu talibskich rebeliantów. Ze swej strony talibowie, walczący o obalenie wspieranego przez Zachód rządu centralnego w Kabulu, poinformowali, że w ich ataku zginęło co najmniej 20 członków afgańskich sił bezpieczeństwa, sześciu zostało rannych, a czterech zostało schwytanych. Reuters wskazuje, że talibowie często zawyżają liczbę ofiar, jakie wyrządzają afgańskim siłom rządowym. Rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid wziął na siebie odpowiedzialność za atak. Jak przekazał, rebelianci przejęli także broń i amunicję z punktu kontrolnego. Gdy w tym roku wzrosła liczba ofiar w szeregach afgańskich sił bezpieczeństwa, rząd wycofał siły z setek punktów kontrolnych na odległych obszarach kraju, które - jak pisze Reuters - działały jak magnes na talibów. Talibowie kontrolują obecnie praktycznie połowę Afganistanu. Niemal codziennie przeprowadzają ataki na siły afgańskie i amerykańskie, a także na urzędników rządowych, pomimo tego, że prowadzą rozmowy pokojowe z przedstawicielami władz USA, których zadaniem jest wynegocjowanie zakończenia 18-letniej wojny w Afganistanie - najdłuższego konfliktu, w którym brali udział Amerykanie. W czasie konfliktu w Afganistanie zginęło mnóstwo cywilów w wyniku wymiany ognia między siłami talibskimi a afgańską armią czy eksplozji przydrożnych bomb, podkładanych przez rebeliantów.