- Nasza decyzja, by poprosić obecnego przedstawiciela służb wywiadowczych USA o opuszczenie Niemiec była decyzją właściwą, krokiem koniecznym i stosowną reakcją na złamanie zaufania do jakiego doszło - powiedział Steinmeier dziennikarzom w Berlinie. - Podjęcie działania było moim zdaniem nieuchronne. Potrzebujemy i oczekujemy stosunków opartych na zaufaniu - dodał szef niemieckiego MSZ. Steinmeier zadeklarował również, że silne transatlantyckie partnerstwo jest w obliczu obecnych międzynarodowych kryzysów szczególnie ważne. Jak zaznaczył, w trakcie spotkania z sekretarzem stanu USA Johnem Kerrym w Wiedniu w najbliższy weekend przedstawi mu postulat ożywienia tego partnerstwa na bazie wzajemnego zaufania. Obaj szefowie dyplomacji będą uczestniczyć w stolicy Austrii w rozmowach sześciu światowych mocarstw z Iranem w sprawie jego programu atomowego. Władze Niemiec poinformowały w środę, że jeden z urzędników ministerstwa obrony podejrzany jest o działalność szpiegowską na rzecz Stanów Zjednoczonych. Kilka dni wcześniej pracownik niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej (BND) został aresztowany pod zarzutem sprzedania tajnym służbom USA w ciągu dwóch lat 218 dokumentów. W konsekwencji poproszono rezydenta CIA w Berlinie o opuszczenie kraju, wybierając w ten sposób łagodniejszą procedurę dyplomatyczną niż uznanie go za persona non grata. Atmosferę stosunków Berlina z Waszyngtonem wyraźnie pogorszyły ujawnione przez byłego współpracownika podległej rządowi amerykańskiemu Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) Edwarda Snowdena informacje o rozległym penetrowaniu przez nią globalnej sieci telekomunikacyjnej. Penetracja ta miała obejmować także telefon komórkowy kanclerz Niemiec Angeli Merkel.