Afera wybuchła po tym, gdy upubliczniono tajne dokumenty, wcześniej w sekrecie skopiowane przez byłego francuskiego agenta kontrwywiadu - Kurta Szechtera. Wynika z nich, że podczas okupacji dyrekcja francuskich kolei dbała o jak największą "wydajność" pociągów śmierci - za każdego wywiezionego Żyda pobierała bowiem opłaty jak za normalny bilet kolejowy. - Dyrekcja zrobiła z wywózki Żydów wielki biznes - mówi korespondentowi RMF, Kurt Szechter. - Przez całą okupację francuskie koleje były bardzo dochodowe za cenę życia blisko pół miliona więźniów, upychanych w wagonach towarowych. Tylko, żeby zarobić jak najwięcej (...) Co 30 km kolejarze wyrzucali na tory zwłoki tych, co się udusili - opowiada. - W bilansach finansowych nazywane to było normalnymi międzynarodowymi transportami towarowymi - powiedział Szechter. W Paryżu wyrok w sprawie ma zapaść w ciągu miesiąca.