Nieobecność premiera stwierdzono dopiero w ostatniej chwili, kiedy konwój znajdował się już koło wzgórza, na którym stroi budynek parlamentu. Okazało się, że Szaron - którego trudno raczej przeoczyć - został w domu z jednym tylko ochroniarzem. Służby specjalne odpowiedzialne za ochronę premiera nie potrafią wyjaśnić jak mogło do tego dojść. Wystarczy pomyśleć, że Szaron równie dobrze mógł zostać "zapomniany" w dużo mniej bezpiecznym miejscu niż jego pilnie strzeżona rezydencja.