Departament Stanu nie sprecyzował, jakiego sprzętu USA dostarczą Libanowi, ani na czym polegałoby szkolenie; nie wiadomo też, jak liczny byłby personel zaangażowany w przedsięwzięcie i jaki byłby koszt operacji. Wiadomo jedynie, że Stany Zjednoczone przewidują udział innych krajów. Szef Centralnego Dowództwa USA gen. John Abizaid powiedział senackiej Komisji Sił Zbrojnych, że libańska armia potrzebuje znacznego unowocześnienia sprzętu i poprawy zdolności szkoleniowej. Według niego konflikt w Libanie nie zakończy się, dopóki bojówki Hezbollahu będą miały większe zaplecze militarne niż libańskie siły zbrojne. Amerykański prezydent George W. Bush oświadczył kilka dni temu, że nie przewiduje udziału wojsk USA w siłach międzynarodowych, które mają zostać wysłane do Libanu. Dodał jednak, że międzynarodowe wojska mogą liczyć na amerykańskie wsparcie logistyczne oraz w zakresie dowodzenia. USA chciałyby, żeby międzynarodowe siły pomogły już obecnie władzom Libanu w rozciągnięciu kontroli nad pograniczem i rozbroiły Hezbollah. Tymczasem Francja uważa debatę na temat natychmiastowego utworzenia sił międzynarodowych za przedwczesną i proponuje ich wysłanie dopiero po zawarciu rozejmu.