Obecnie nie istnieje technologia, która pozwalałaby na prowadzenie monitoringu przy widoczności nieprzekraczającej 3 metrów - powiedział ekspert w tej dziedzinie Kong Zilong w rozmowie z dziennikiem "South China Morning Post". - Z naszych doświadczeń wynika, że gdy widoczność spada poniżej 3 metrów, nawet najlepsze kamery nie widzą na odległość większą niż kilkanaście metrów - dodał Kong. Nawet kamery termowizyjne, używane przez strażaków w zadymionych pomieszczeniach, nie radzą sobie z gęstą zawiesiną szkodliwych drobin, która często utrzymuje się w powietrzu w wielu chińskich aglomeracjach. Zdaniem specjalistów zagęszczenie tych cząsteczek w powietrzu jest niekiedy tak duże, że blokują one światło równie skutecznie jak mur. Władze obawiają się, że na skutek osłabienia nadzoru wzrośnie zagrożenie zamachami terrorystycznymi, których sprawcy mogą uciec pod osłoną smogu, niezarejestrowani przez żadną z kamer. Ze względu na potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego rząd powołał już zespoły ekspertów, którzy mają znaleźć rozwiązanie. Na razie może być zmuszony do korzystania z drogiej i potencjalnie niebezpiecznej dla zdrowia technologii wojskowej. Pod koniec października bardzo gęsty smog unoszący się nad Harbinem w północno-wschodnich Chinach zmusił władze do zamknięcia części szkół, wyłączenia z ruchu kilku autostrad i odwołania części lotów z pobliskiego międzynarodowego portu lotniczego. Pomiary wykazały, że stężenie szkodliwych drobnych cząstek w powietrzu 24-krotnie przekraczało poziom określany jako bezpieczny dla zdrowia przez Światową Organizację Zdrowia. We wrześniu władze Chin ogłosiły plan walki z zanieczyszczeniem powietrza w Pekinie i innych wielkich metropoliach kraju. Zakłada on zmniejszenie zużycia węgla, większe wydobycie gazu i wzrost produkcji energii atomowej, a także obejmuje zakaz budowania nowych elektrowni węglowych na terenach otaczających największe miasta.