Według komunikatu UPS, cytowanego w irlandzkich mediach, powodem są coraz większe trudności w werbowaniu na miejscu pracowników władających obcymi językami, co powoduje, że firma musi ich zatrudniać za granicą. Zwiększa to koszty i szkodzi konkurencyjności. Dodatkową komplikację powoduje to, iż cudzoziemcy ściągani przez UPS do pracy w Dublinie, stanowiący ponad 80 proc. ogółu załogi, dają wypowiedzenia po stosunkowo krótkim czasie i wracają do siebie. Tallaght call centre zajmuje się reklamacjami klientów z Francji, Belgii, Holandii, Irlandii, a także częściowo ze Szwajcarii i W. Brytanii. Deputowany Fianna Fail do irlandzkiego parlamentu Charlie O'Connor zaapelował do minister ds. przedsiębiorczości Mary Coughlan, by zaaranżowała spotkanie kierownictwa UPS z Irlandzką Agencją Rozwoju w celu przedyskutowania rozwiązań umożliwiających utrzymanie call centre. - Jeżeli prawdą jest, iż UPS nie może znaleźć na miejscu pracowników władających biegle europejskimi językami, to polityka rządu wobec call centres wymaga przemyślenia - uważa O'Connor. Zdaniem z posła z opozycyjnej Fine Gael Briana Hayesa, decyzja UPS jest "dotkliwym ciosem" dla Tallaght, gdzie wcześniej zamknięto fabrykę herbatników Jacobs, i dowodzi malejącej konkurencyjności gospodarki irlandzkiej. Ogólne zatrudnienie UPS w Irlandii zmniejszy się z 790 pracowników do 650 (60 zwolnionych ma zostać przeniesionych do pracy w innych operacjach UPS w Irlandii). Tallaght jest obszarem szybko rosnącego bezrobocia; od ub.r. wzrosło ono tam o 85 proc.