Zamieszki trwają od poniedziałku, kiedy to kilkusetosobowa grupa salafitów wdarła się do galerii sztuki w Tunisie i zniszczyła część eksponatów, które uznali za obraźliwe dla islamu. Zamieszki wkrótce rozprzestrzeniły się na inne miasta. Policja starała się opanować rozruchy za pomocą gazu łzawiącego i strzelając na postrach; we wtorek wprowadzono godzinę policyjną w Tunisie, na jego trzech przedmieściach i w czterech innych miastach. W miejscowości Sus na północy 22-letni student Fehmi Auini zginął w środę od ran odniesionych poprzedniego dnia podczas zamieszek - poinformowały źródła szpitalne. Rozjuszony tłum zaatakował tam miejscowe centrum sztuki i usiłował je podpalić. W niektórych dzielnicach mieszkańcy chwycili za broń, aby bronić się przed demonstrantami - podała państwowa agencja. W środę w Tunisie panował spokój. Policja poinformowała, że w wyniku rozruchów zatrzymano łącznie ponad 160 osób, a 62 funkcjonariuszy zostało rannych. Organizacje salafickie zapowiedziały na piątek kolejne protesty przeciw obrażaniu ich uczuć religijnych. We wspólnym oświadczeniu prezydent, premier i przewodniczący parlamentu potępili bliżej nieokreślone "grupy ekstremistów zagrażające tunezyjskim swobodom", podkreślając, że prowokują one zamieszki w czasie, gdy kraj podnosi się po latach autorytarnych rządów i gospodarczego zastoju. Minister spraw wewnętrznych Ali Larajedh dodał, że za rozruchami mogą stać również zwykłe bandy przestępcze oraz przedstawiciele obalonego reżimu. Jednocześnie władze tunezyjskie skrytykowały kontrowersyjną wystawę jako prowokację. Przez ok. 50 lat w Tunezji panowała świecka dyktatura, której przedstawiciele zwalczali przejawy islamu w życiu publicznym. Od obalenia w styczniu 2011 roku autorytarnego prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego radykalne grupy religijne przeżywają renesans - przypomina agencja Associated Press. Rola islamu w społeczeństwie i polityce Tunezji pozostaje najbardziej sporną kwestią od czasów arabskiej wiosny. Salafici, z których część sympatyzuje z Al-Kaidą, domagają się większego znaczenia islamu w życiu publicznym, podczas gdy świeckie elity obawiają się, że zapędy radykalnych muzułmanów zdławią kruchą demokrację w Tunezji - pisze AP. Tunezja była pierwszym krajem arabskiej wiosny. Fala antyreżimowych demonstracji w całym kraju doprowadziła do obalenia rządzącego od 23 lat prezydenta Ben Alego.