Wprawdzie wieczorem dwie osoby zostały ranne podczas manifestacji, ale starcia protestujących z policją były sporadyczne. W niedzielę największą akcję protestu separatyści zorganizowali w Barcelonie pod siedzibą przedstawicielstwa rządu Hiszpanii. Blisko 3000 osób przyniosło ze sobą worki ze śmieciami, które następnie pozostawiono przy wejściu do budynku urzędu. Przy barcelońskiej Via Laietana, gdzie w piątek i sobotę dochodziło do licznych starć z policją, separatyści podpalili jedną z barykad, ale nie podjęli ataku na jednostki policji. Tysiące manifestantów okupują tę arterię od późnego popołudnia w sposób pokojowy. Protesty trwają od ubiegłego poniedziałku Masowe akcje protestacyjne rozpoczęły się w ubiegły poniedziałek. Zostały sprowokowane skazaniem dziewięciu separatystycznych polityków katalońskich na 9-13 lat więzienia za organizację w regionie w 2017 r. nielegalnego referendum niepodległościowego. Od poniedziałku w starciach z policją w największych miastach Katalonii rannych zostało ponad 600 osób, z czego 288 to funkcjonariusze policji oraz żandarmerii. W efekcie starć z policją w szpitalach przebywa obecnie 18 osób, z których dwie są w stanie bardzo ciężkim. Z informacji służb medycznych Katalonii wynika, że wśród poszkodowanych są cztery osoby, które podczas zamieszek straciły oko. Warunek Sancheza Pomimo żądań ze strony szefa katalońskiego rządu Quima Torry o możliwość spotkania z premierem Hiszpanii, Pedro Sanchez odrzucił w niedzielę możliwość dialogu. Szef hiszpańskiego rządu uzależnił rozmowy z władzami Katalonii od potępienia przez nie sprawców zamieszek w regionie. Wprawdzie Torra współuczestniczył w pokojowych marszach organizowanych w Katalonii, a także deklarował, że sprzeciwia się "stosowaniu przemocy", ale w dalszym ciągu nie skrytykował prowodyrów starć z policją. W niedzielę szef hiszpańskiego MSW Fernando Grande-Marlaska zapewnił, że wszystkie policyjne formacje w Katalonii są zdeterminowane do zaprowadzenia ładu w regionie. Po raz kolejny zapewnił, że wobec sprawców zamieszek zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje. Marcin Zatyka