W Kijowie przeszedł pochód organizowany przez środowiska prorosyjskie i postkomunistów. Uczestniczyło w nim około tysiąca osób. Uczestnicy marszu złożyli kwiaty pod Pomnikiem Nieznanego żołnierza. Chociaż pochód nosił nazwę "Nieśmiertelny Pułk", to weteranów walczących podczas II wojny światowej było niewielu. Jak przyznał w rozmowie z Polskim Radiem jeden ze starszych uczestników imprezy - ubrany w mundur wojskowy z medalami Wiaczesław Kuczerow - on sam nie wojował, bo był za młody, ponieważ urodził się w 1929 roku. Ale, jak dodał, pracował w fabryce naboi, dlatego uważa, że był uczestnikiem wojny i dostał nawet medal za heroiczną pracę. Wielu młodszych uczestników pochodu przyniosło archiwalne zdjęcia przedstawiające ich dziadków i pradziadków - walczących w Armii Czerwonej. Niektórzy uczestnicy nieśli sowiecką symbolikę, śpiewano też komunistyczne pieśni. Nie wszystkim się to spodobało - "To jest pochód sił antyukraińskich - zwolenników Stalina i jego kolego Hitlera" - mówił Polskiemu Radiu stojący obok Pomnika Nieznanego Żołnierza - Ihor - współczesny weteran ukraińskiej armii z Donbasu. W pochodzie kilkanaście osób miało ze sobą tzw. gieorgijewskie wstążki - używany przez separatystów na wschodzie symbol rosyjskiego imperializmu. To prowadziło do utarczek i incydentów. Do incydentów związanych z zakazaną sowiecką symboliką dochodziło również podczas uroczystości w innych ukraińskich miastach m.in. Charkowie i Odessie. Jak podaje TVN24, w Kijowie ludzie ze wstęgami gieorgijewskimi starli się ze zwolennikami nacjonalistycznej Ukraińskiej Powstańczej Armii.