Zamach, o którego zorganizowanie podejrzewa się Al-Kaidę, przeprowadzono przy użyciu załadowanego materiałem wybuchowym samochodu. Dzień wcześniej USA ostrzegały o możliwości zamachów w Arabii Saudyjskiej. - Jedenaście osób zostało zabitych spośród Saudyjczyków, Sudańczyków i Egipcjan, wśród nich czworo dzieci - powiedział cytowany przez SPA przedstawiciel ministerstwa spraw wewnętrznych. Według niego, wśród rannych są osoby różnych narodowości. Saudyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zakwalifikowało wybuchy jako "akt terroryzmu". Co ciekawe niemal dokładnie pół roku temu, 12 maja, bojówkarze Al-Kaidy zaatakowali dzielnicę Rijadu zamieszkaną przez obywateli USA. Wtedy zginęło 35 osób, w tym 9 Amerykanów. - To zbrodnia przeciw niewinnym, którą przeprowadzono w stylu Al-Kaidy. To robota tej organizacji - powiedział przedstawiciel saudyjskich służb specjalnych, który wolał zachować anonimowość. Świadkowie poinformowali, że jeden głośny wybuch miał miejsce o północy. Tuż po nim były słyszane dwie mniejsze eksplozje. Wszystkie wybuchy miały miejsce w zachodniej części Rijadu, gdzie znajdują się domy bogatych Saudyjczyków oraz obcokrajowców mieszkających w stolicy Arabii Saudyjskiej. Eksplozja wyrwała w ziemi dziurę o długości pięciu metrów i głębokości dwóch metrów. Jeszcze przez kilka godzin po wybuchu nad okolicą unosił się dym. Cały rejon pokryty był porozrzucanymi szczątkami budynków, śmieci oraz dziecięcych zabawek - przekazał korespondent agencji Reutera. Informację o wybuchach potwierdziła ambasada USA. Jak przekazał jej rzecznik, eksplozje miały miejsce w dzielnicy Nakhil, w pobliżu centrum handlowego Muhaya. - Nie mamy dokładnych informacji o liczbie ofiar, ale wstępne szacunki wskazują, że zginęło 20-30 osób, a ponad 100 jest rannych - powiedział jeden z zachodnich dyplomatów mieszkających w rejonie Muhaya. - Niestety, ponad jedna piąta rannych to dzieci - na szczęście większość z nich jest w stanie stabilnym i ich życiu nic nie zagraża - mówił lekarz z jednego ze szpitali w Rijadzie. Amerykańskie placówki dyplomatyczne w Arabii Saudyjskiej były wczoraj nieczynne po ostrzeżeniach, że w tym kraju mogą mieć miejsce zamachy terrorystyczne. Po nocnych zamachach władze w Waszyngtonie nakazały amerykańskim dyplomatom w Rijadzie pozostanie w domach i nieopuszczanie okolic ambasady. Amerykanie mają też nie pokazywać się publicznie. Sześć miesięcy temu seria samobójczych zamachów w Rijadzie spowodowała śmierć 35 osób, w tym dziewięciu Amerykanów. Władze Arabii Saudyjskiej za tamten atak obwiniły Al-Kaidę.