Najważniejsze agencje przypominają, że rosyjski dyplomata został zastrzelony w stolicy Turcji przez młodego mężczyznę, który wykrzykiwał religijne hasła. Zauważają też, że najprawdopodobniej sprawcą śmierci co najmniej 12 osób w Berlinie był islamski emigrant. W ocenie senatora Aleksieja Puszkowa, zamach w Ankarze i tragedia w Berlinie mają "wspólne źródło". Polityk jednak nie rozwinął tej myśli. Prezydent Władimir Putin i premier Dmitrij Miedwiediew zapowiedzieli śledztwo w sprawie śmierci ambasadora Karłowa, aby można było ukarać inspiratorów tej zbrodni. Z kolei, szef komisji spraw zagranicznych Dumy Państwowej Leonid Słucki jako inspiratorów zamachu na rosyjskiego ambasadora wskazał osoby, którym zależy na skłóceniu Rosji z Turcją, a także przeciwników antyterrorystycznej operacji prowadzonej w Syrii. "Moskiewski Komsomolec" informuje, że zamachowiec z Ankary, to 22 letni mężczyzna, były policjant zwolniony dyscyplinarnie ze służby po niedawnej próbie wojskowego przewrotu w Turcji. "Ambasador Rosji zamordowany na oczach całej Turcji" - napisał "Kommiersant". Gazeta cytuje oświadczenie szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego, który oprócz słów potępienia przekazał wyrazy współczucia rodzinie ofiary i rosyjskiemu narodowi. Komentator dziennika Maksim Jusin zastanawia się, czy zamach w Turcji nie był elementem wojny religijnej. Ekspert tłumaczy, że mógł mieć on na celu "ukaranie Moskwy" za ingerencję w konflikt syryjski i opowiedzenie się po stronie dyktatora Baszara al-Asada, którego sunnici uznają za swego najgorszego wroga. Podobną opinię wyraziła "Niezawisimaja Gazieta", nazywając zabójstwo ambasadora Karłowa "zemstą za Aleppo".