Reklama

Zamachowiec z Nowego Jorku chciał pomścić IS

Sprawca nieudanego zamachu terrorystycznego w Nowym Jorku zeznał, że chciał pomścić tzw. Państwo Islamskie (IS). Wczoraj rano zdetonował ładunek wybuchowy w podziemiach metra na Manhattanie, ale tylko on doznał poważniejszych obrażeń.

Zamachowcem był imigrant z Bangladeszu. 27-letni Akayed Ullah kilka lat temu przybył do Nowego Jorku. 

W godzinach porannego szczytu w poniedziałek, 11 grudnia, w przejściu podziemnym łączącym dwie stacje metra przy Times Square mężczyzna zdetonował domowej produkcji bombę. Miał ją przytwierdzoną do brzucha paskami na rzepy. W wyniku eksplozji doznał poważnych poparzeń i obecnie w ciężkim stanie przebywa w szpitalu. Trzy inne osoby zostały lekko kontuzjowane. 

Incydent wywołał panikę wśród nowojorczyków i kilkugodzinny paraliż komunikacyjny centrum Manhattanu. 

Mimo doznanych obrażeń Ullah został przesłuchany przez oficerów śledczych nowojorskiej policji oraz agentów FBI. Wyjaśnił, że jako cel ataku wybrał nowojorskie metro, ponieważ wisiały tam bożonarodzeniowe plakaty. Mężczyzna przypomniał ataki przeprowadzone w okresie świątecznym w Europie. Powiedział, że zamach bombowy miał być odwetem za ataki na członków tzw. Państwa Islamskiego w Syrii i innych miejscach.

Gubernator Nowego Jorku określił zamachowca mianem "samotnego wilka". Amerykańskie władze są przekonane, że nie współpracował z innymi osobami. 

Reklama

Informacyjna Agencja Radiowa

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy