Austriacki minister spraw wewnętrznych Karl Nehammer w czwartek (5 listopada) odniósł się do informacji, że podległe mu służby zostały przez Słowaków poinformowane o możliwości ataku. Jego zdaniem, słowackie informacje o próbie zakupu amunicji przez napastnika były niepełne. Oskarżył słowackie służby, że ich uzupełnienie niepotrzebnie zabrało im dużo czasu. - Musieliśmy kilkakrotnie popędzać słowackie władze - powiedział Franz Ruf, dyrektor austriackiego BVT odpowiedzialnego za zapobieganie terroryzmowi. W piątek (6 listopada) - jak informuje słowacki DennikN.sk - do austriackich zarzutów odniosło się słowackie ministerstwo spraw wewnętrznych. "Musimy się przeciwstawić informacjom o powolnej współpracy ze strony słowackiej policji. Słowackie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo działały bezzwłocznie i profesjonalnie" - napisał rzecznik resortu Petar Lazarov. Austriacy mieli zdjęcia zamachowca i numery rejestracyjne jego auta W lipcu Fejzulai Kujtim, który on dokonał zamachu w Wiedniu, próbował kupić amunicję do kałasznikowa. Z tej broni w poniedziałek zabił cztery osoby. Fujzalai i jego wspólnik odwiedzili w Bratysławie sklep z bronią. Nie posiadali jednak stosownych dokumentów i pozwoleń, dlatego Słowacy odmówili im sprzedaży i natychmiast poinformowali odpowiednie służby. Te dostarczyły Europolowi (Agencja Unii Europejskiej ds. Współpracy Organów Ścigania) dane o dwóch cudzoziemcach. Wynikało z nich, że amunicję nielegalnie próbowały kupić dwie osoby - "prawdopodobnie Arabowie, Turcy, względnie osoby pochodzenia czeczeńskiego ". Słowacy udostępnili także zdjęcia z kamery przemysłowej (według władz austriackich kiepskiej jakości) oraz tablicę rejestracyjną samochodu. Łukasz Grzesiczak