Rzecznik Rady Anrdij Łysenko poinformował, że do posterunku w rejonie Mariupola podjechał samochód, który miał wieźć zaopatrzenie dla jego z pododdziałów. Gdy do auta podeszli ukraińscy żołnierze, doszło do eksplozji zdalnie sterowanego ładunku wybuchowego. - Najprawdopodobniej kierowca nie wiedział, co przewozi - wyjaśnił Andrij Łysenko. Kierowca został tylko lekko ranny w nogi. Obecnie jest przytomny i składa wyjaśnienia. W Mariupolu wciąż jest niespokojnie. W ciągu dnia artyleria separatystów dwukrotnie ostrzelała pozycje ukraińskich sił. Nie było ofiar ani rannych. Według Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, obrońcy Mariupola mają wystarczające siły i sprzęt do obrony miasta.