Wcześniej informowano o 19 zabitych w hali widowiskowo-sportowej Manchester Arena. We wtorek rano policja podała, że ataku dokonał najpewniej jeden zamachowiec, który zdetonował ładunek i zginął w wybuchu. "Na tym etapie wierzymy, że atak z ubiegłej nocy został przeprowadzony przez jednego mężczyznę" - powiedział komendant policji metropolitalnej w Manchesterze Ian Hopkins. "Priorytetem jest ustalenie, czy działał sam czy też był częścią jakiejś siatki" - podkreślił. "Mogę potwierdzić, że napastnik zmarł w Arenie. Naszym zdaniem miał przy sobie materiał wybuchowy, który zdetonował" - dodał Hopkins. Odmówił odpowiedzi na pytanie, czy zamachowiec był Brytyjczykiem. Premier Theresa May zapewniła w oświadczeniu wydanym w nocy z poniedziałku na wtorek, że rząd "pracuje, aby ustalić szczegóły tego, co jest traktowane przez policję jako przerażający atak terrorystyczny". "Wszystkie nasze myśli są z ofiarami i rodzinami tych, którzy zostali poszkodowani" - dodała. Policja zna tożsamość sprawcy Na godz. 9 czasu lokalnego (godz. 10 czasu polskiego) we wtorek zostało zwołane posiedzenie sztabu kryzysowego COBRA w sprawie ataku. Wzięła w nim udział m.in. premier May. Tuż po spotkaniu powiedziała, że policja zna tożsamość sprawcy poniedziałkowego zamachu. "Terroryści nigdy nie zwyciężą, a nasze wartości, kraj i sposób życia zawsze zwyciężą" - dodała. "Nie ma wątpliwości, że mieszkańcy Manchesteru i Wielkiej Brytanii padli ofiarą bezwzględnego ataku terrorystycznego", który jest "jednym z najgorszych ataków terrorystycznych, jakich doświadczyliśmy" - powiedziała szefowa brytyjskiego rządu przed siedzibą swej kancelarii na Downing Street w Londynie, po zakończeniu godzinnego posiedzenia sztabu kryzysowego COBRA. W spotkaniu oprócz May udział wzięli m.in. minister spraw wewnętrznych Amber Rudd, minister transportu Chris Grayling, minister spraw zagranicznych Boris Johnson, minister obrony Michael Fallon i wiceminister zdrowia Philip Dunne, a także przedstawiciele policji i władz lokalnych, w tym - za pośrednictwem łącza wideo - nowo wybrany burmistrz Manchesteru Andy Burnham. May zapowiedziała, że jeszcze we wtorek pojedzie do Manchesteru na miejsce zdarzenia, a także weźmie udział w kolejnym posiedzeniu sztabu kryzysowego COBRA. Tymczasem Partia Konserwatywna i Partia Pracy postanowiły zawiesić do odwołania swoje kampanie przed zaplanowanymi na 8 czerwca wyborami parlamentarnymi w Wielkiej Brytanii. Wcześniej takie kroki zapowiedzieli m.in. Liberalni Demokraci i Szkocka Partia Narodowa. Pomoc z USA Sekretarz stanu USA Rex Tillerson zapewnił we wtorek, że Stany Zjednoczone blisko współpracują z rządem Wielkiej Brytanii w śledztwie po zamachu w Manchesterze, do którego doszło w poniedziałek wieczorem. "Podczas gdy jest zbyt wcześnie by określić, kto jest odpowiedzialny za to okrucieństwo, współpracujemy blisko z brytyjskim rządem i wspieramy jego wysiłki w śledztwie i odpowiedzi na atak" - oświadczył Tillerson w komunikacie. Zapewnił także o współczuciu dla rodzin, które stracił bliskich w zamachu. Eksplozja i panika Do zdarzenia doszło ok. 22.35 czasu lokalnego (23.35 czasu polskiego). Według policji eksplozja nastąpiła w łączniku między liczącą 21 tys. miejsc Manchester Arena a stacją kolejową tuż po koncercie. W pierwszych relacjach świadkowie mówili o "głośnym huku" i "wybuchu". Policja uruchomiła specjalny numer infolinii dla osób, które obawiają się o zdrowie swoich najbliższych: (44) 0161 856 9400. Wielu świadków zamachu opowiadało mediom o panice, jaka wybuchła w sali i na zewnątrz, gdzie rodzice czekali na swoje dzieci, by odebrać je z imprezy. Część źródeł informowała także o tym, że poszkodowani mieli rany odłamkowe, m.in. od gwoździ, które mogły być dodane do bomby w celu zwiększenia siły rażenia. Na nagraniu umieszczonym na Twitterze widać fanów, w tym wielu młodych ludzi, którzy krzyczą i wybiegają z hali. Rodzice gorączkowo szukali swoich dzieci, umieszczając w mediach społecznościowych ich zdjęcia i prosząc o pomoc. Kondolencje i akcja w mediach społecznościowych 23-letnia gwiazda pop Ariana Grande w pierwszym oświadczeniu po wybuchu napisała na Twitterze: "Rozbita. Z głębi mojego serca, jest mi bardzo, bardzo przykro. Nie mam słów". Burmistrz metropolitalny Manchesteru Andy Burnham, który objął swoje stanowisko na początku maja, napisał, że "kieruje swoje serce do rodzin, które straciły bliskich, a podziw - do naszych odważnych służb ratunkowych". "To okropna noc dla naszego wspaniałego miasta" - dodał. Lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn określił incydent "straszliwym" i zapewnił, że "jest myślami z tymi dotkniętymi (atakiem), a także ze wspaniałymi służbami ratunkowymi". Z kolei lider proeuropejskiej Partii Liberalnych Demokratów Tim Farron napisał, że to "szokujący i okropny atak, który był wymierzony w dzieci i młodych ludzi, którzy po prostu cieszyli się koncertem". "To atak na niewinnych ludzi i naród, który jest zjednoczony w żałobie i determinacji, aby sprzeciwić się temu godnemu pożałowania atakowi" - dodał. W obliczu paraliżu miasta i wyłączenia głównych szlaków komunikacyjnych wielu mieszkańców Manchesteru użyło mediów społecznościowych i hashtaga #RoomForManchester (#PokójdlaManchesteru - PAP), aby zaoferować w pierwszych godzinach po ataku nocleg i opiekę osobom, które brały udział w koncercie i nie miały możliwości powrotu do domu. Lokalne media informowały także o tym, że taksówkarze oferowali bezpłatne przewozy na terenie miasta, pomagając wydostać się z obszaru dotkniętego atakiem. W nocy z poniedziałku na wtorek operator linii kolejowych w Wielkiej Brytanii National Rail poinformował, że położona w pobliżu hali stacja kolejowa Manchester Victoria pozostanie zamknięta dla podróżnych co najmniej do środy. Informacja dla Polaków na Wyspach Konsulat RP w Manchesterze poinformował na swojej stronie internetowej, że "w chwili obecnej nie ma informacji o tym, aby wśród poszkodowanych (...) znajdowały się osoby narodowości polskiej". Jednocześnie przekazano nr telefonu dyżurnego: +44 (0) 77 69 97 57 19 dla osób mających "jakiekolwiek informacje dotyczące obywateli polskich, którzy ucierpieli w tym zdarzeniu". Zagrożenie terrorystyczne Nikt nie przyznał się do ataku, ale zwolennicy Państwa Islamskiego w mediach społecznościowych chwalą zamachowców i zachęcają do podobnych aktów w innych miejscach. Przedstawiciele władz USA porównują poniedziałkowy atak do serii dżihadystycznych zamachów z listopada 2015 w Paryżu na halę Bataclan i dwa inne miejsca. Zginęło wówczas 130 osób. Zamach w Manchesterze był najpoważniejszym zamachem na terenie Wielkiej Brytanii od ataków na system komunikacji publicznej w Londynie w lipcu 2005 roku, w których zginęło 56 osób (w tym 3 Polki) a blisko 800 zostało rannych. Poziom zagrożenia atakiem terrorystycznym w Wielkiej Brytanii znajduje się od dłuższego czasu na czwartym w pięciostopniowej skali poziomie określanym jako "znaczący", który oznacza, że zamach jest "wysoce prawdopodobny". W marcu br. islamski ekstremista Khalid Masood (urodzony jako Adrian Russell Elms) zabił sześć osób, w tym siebie, i ranił 49 w ataku terrorystycznym w pobliżu siedziby parlamentu w centrum Londynu. 52-letni mężczyzna, który urodził się i wychował w Wielkiej Brytanii, wjechał samochodem w tłum na moście westminsterskim, a następnie próbował wedrzeć się na teren parlamentu, raniąc śmiertelnie nożem policjanta strzegącego wejścia na wewnętrzny dziedziniec. Manchester Arena to największa kryta hala w Europie, która została otwarta w 1995 roku.